Brutalna prawda o Robercie Kubicy

Alfa Romeo ani przez moment nie brała pod uwagę Roberta Kubicy w kontekście zatrudnienia w roli etatowego kierowcy na sezon 2023. Powodów, dla których zespół z Hinwil wybrał Guanyu Zhou jest kilka.

Katarzyna Łapczyńska
Katarzyna Łapczyńska
Robert Kubica Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
We wrześniu 2021 roku dość niespodziewanie Robert Kubica wrócił do bolidu Formuły 1, gdy w wyścigach w Zandvoort i na Monzie zastępował chorego Kimiego Raikkonena. Krakowianin, pomino niewielkiej wiedzy o bolidzie Alfy Romeo, pokazał się ze świetnej strony. Wtedy odżyły nadzieje kibiców Kubicy, którzy wierzyli w jego kolejny powrót do regularnego ścigania w F1.

Cud się nie wydarzył, bo jesienią ubiegłego roku Alfa Romeo była już po słowie z Guanyu Zhou. Chiński kierowca miał sprowadzić do zespołu szereg sponsorów. Szacowano, że wsparcie osiągnie poziom nawet 30-35 mln dolarów. Po wielu miesiącach okazało się ono znacznie niższe, bo firmy w Państwie Środka zmagają się z m.in. ze skutkami pandemii koronawirusa. Mimo to, Zhou właśnie otrzymał nowy kontrakt i pozostanie w F1 na sezon 2023. Co o tym zadecydowało?

Kubica (nie)doceniony

- Jest po ciężkim wypadku, więc mogłoby być mu ciężko wytrzymać trud całego sezonu - tak w kwietniu o polskim kierowcy w "Pulsie Biznesu" wypowiedział się Frederic Vasseur. Słowa szefa Alfy Romeo pokazują jasno, że nigdy nie brał on pod uwagę zakontraktowania krakowianina w roli etatowego kierowcy. Wszystko przez negatywną opinię, jaka ciągnie się za Kubicą od feralnego sezonu 2019 w barwach Williamsa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Andrejczyk na wakacjach. Wybrała nietypowy kierunek

Vasseur ceni doświadczenie Kubicy i jego wiedzę techniczną, chętnie widziałby go w roli doradcy czy też punktu odniesienia w sezonie 2023, ale od miesięcy nie widzi dla Polaka miejsca w podstawowym składzie Alfy Romeo. Tak już było przed rokiem, gdy po wrześniowych występach Orlen sondował możliwość walki o fotel dla Kubicy. Wtedy Francuz jasno obstawał przy Zhou, a polski gigant paliwowy szybko zorientował się, że żadne pieniądze nie zmienią sytuacji.

- Nie wiem, kiedy Fred to powiedział i mało mnie to interesuje. Wiem jedno. Te moje ograniczenia fizyczne były dużym tematem w 2017 roku i udało mi się je uciszyć. Teraz wraca temat wieku. Każdy ma swoją opinię, a ja pokazałem niejednokrotnie, że to co dla innych jest niemożliwe, ja robię - tak Robert Kubica odpowiedział swojemu szefowi, gdy kilka tygodni później w treningu przed GP Hiszpanii uzyskał lepszy czas niż Valtteri Bottas, drugi z "wybrańców" Frederica Vasseura.

Do wypowiedzi swojego szefa Kubica odniósł się też ostatnio w "Formula Podcast" i znów użył mocnych słów. - Czytam, że jestem za stary na starty w F1. Nawet mój szef (Fredric Vasseur - dop. aut.) to powiedział, że nie ma pewności, czy będę w stanie wystartować przez cały sezon. To jak z dzieckiem, które rzucisz do wody i utrzyma się na powierzchni. Nie możesz mówić, że nie umie pływać, skoro nie utonęło - stwierdził 37-latek.

Nadmiar chętnych w F1

Alfa Romeo od wielu miesięcy była tak mocno nastawiona na dalszą współpracę z Guanyu Zhou, że nawet nie przewijała się w spekulacjach transferowych w padoku F1. Chociaż na rynku dostępny jest chociażby Daniel Ricciardo, a świetny debiut zaliczył Nyck de Vries, to Frederic Vasseur nie szukał innych opcji.

Nadmiar chętnych do F1 sprawia, że z kolei Robert Kubica został zapomniany w padoku. Obecnie kierowcy wciąż szuka m.in. Alpine, ale nawet w spekulacjach prasowych nie pojawia się nazwisko Polaka. Nie powinno to jednak dziwić skoro lada moment bez pracy może zostać Daniel Ricciardo, wypadnięcie ze stawki grozi Mickowi Schumacherowi, a do bram królowej motorsportu pukają kolejni kierowcy z Formuły 2.
Kubica jest obecnie bez szans na powrót do F1 Kubica jest obecnie bez szans na powrót do F1

Warto zauważyć, że konkurencja jest tak duża, że po raz drugi z rzędu mistrz F2 nie był w stanie zapewnić sobie miejsca w F1. Felipe Drugovich, pomimo posiadania sponsora z Brazylii, musiał zadowolić się rolą rezerwowego w Aston Martinie w sezonie 2023, za co zapłacił 7 mln dolarów. Młody kierowca nie ma przy tym większych szans na awans w tej ekipie, bo wieloletni kontrakt podpisał Fernando Alonso, a drugi fotel zajmuje syn właściciela zespołu - Lance Stroll.

Przypadek Drugovicha jest ciekawy, bo pokazuje, że obecnie nawet mając talent i pieniądze, można nie wywalczyć sobie miejsca w F1. W posiadanie przez Kubicę odpowiednich umiejętności nie powinno się wątpić, może on też liczyć na wsparcie Orlenu. Przeszkodą staje się za to wiek. To też nie powinno dziwić, skoro nawet Fernando Alonso w rozmowach z Alpine nie był w stanie wywalczyć wieloletniego kontraktu ze względu na swoją metrykę.

Orlen już nie jest takim atutem

Gigantyczny wzrost zainteresowania F1 sprawia, że zespoły nie mają już takich problemów ze sponsorami jak jeszcze kilka lat temu. W górę poszły też stawki, co jest zrozumiałe, skoro trybuny pękają w szwach, a słupki oglądalności rosną. Alfa Romeo jest pod tym względem wzorem do naśladowania, bo tylko w sezonie 2022 pozyskała ponad 30 nowych partnerów.

Szacuje się, że obecnie budżet Alfy Romeo to ok. 130 mln dolarów. Zespół ciągle funkcjonuje poniżej limitu wydatków, jaki w sezonie 2022 ustalono na poziomie 140 mln dolarów. Umowa sponsorska Orlenu opiewa zaś na ok. 10 mln dolarów rocznie. Gdyby obie strony zakończyły współpracę, Szwajcarom dość łatwo udałoby się znaleźć firmę, która wyłożyłaby podobne środki za tak znaczącą ekspozycję na bolidach F1 i kombinezonach kierowców.

- Odczuwamy "efekt Zhou". Udało nam się pozyskać nowych sponsorów dzięki temu, że mamy Guanyu. Jednak to nie jest tak, że tylko chińskie firmy nas wybierają. Część europejskich przedsiębiorstw postawiła na nas, bo chce się rozwijać na chińskim rynku - powiedział Vasseur w "The Race".

- Niedawno podpisaliśmy kontrakt z pierwszym chińskim sponsorem, co stanowi krok naprzód. Jednak tak długo jak nie będzie GP Chin z powrotem w kalendarzu, to pozyskiwanie kolejnych partnerów z tego kraju będzie trudne. Nowi sponsorzy to w głównej mierze zasługa wzrostu zainteresowania F1 na całym świecie. Mamy coraz więcej darczyńców choćby z USA - dodał szef Alfy Romeo.
Pieniądze miały wpływ na decyzję o zakontraktowaniu Zhou Pieniądze miały wpływ na decyzję o zakontraktowaniu Zhou

GP Chin znalazło się w oficjalnym kalendarzu F1 na sezon 2023, choć impreza może znów zostać odwołana, jeśli władze państwowe ponownie wprowadzą restrykcje covidowe. Vasseur woli jednak zakładać optymistyczny scenariusz. Jeśli jego plan się powiedzie, Alfa Romeo może zyskać kolejnych sponsorów z Chin. Wtedy decyzja o przedłużeniu umowy Zhou się obroni.

23-latek w tym sezonie zdobył w dotychczasowych wyścigach 6 punktów. Nie rozczarował, ale tak naprawdę też nie wywołał ekscytacji. Dla porównania, Bottas ma na swoim koncie aż 46 "oczek". Dysproporcja wydaje się być zbyt duża, ale o tym szef Alfy Romeo nie chce mówić.

Czytaj także:
Koniec sporu w F1. Podjęto decyzję ws. sprintów
Alfa Romeo ogłosiła skład na sezon 2023

Czy Robert Kubica zasługuje na kolejną szansę w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×