"Pomarańczowa armia" - tak zwykło się nazywać tysiące holenderskich kibiców, którzy podróżują z wyścigu na wyścig, by wspierać Maxa Verstappena. Kierowca Red Bull Racing w ostatnim okresie przekonał się, jak znaczące potrafi być ich wsparcie. Gdy w roku 2021 toczył zażarty pojedynek z Lewisem Hamiltonem o tytuł, doszło przy tym do polaryzacji środowiska.
Holenderscy kibice zaczęli wygwizdywać Hamiltona, zwłaszcza po sprowokowaniu przez niego wypadku Verstappena na Silverstone, a Brytyjczycy odpowiadali tym samym względem lidera "czerwonych byków". Obecnie 25-latek na wielu torach jest witany buczeniem.
Aktualnemu mistrzowi świata nie pomogła też sytuacja z GP Sao Paulo, w którym nie przepuścił Sergio Pereza na torze i nie pomógł zespołowemu koledze. W efekcie na Interlagos i Yas Marina znów musiał wysłuchać gwizdów pod swoim adresem. Tego zjawiska nie potrafią zrozumieć Holendrzy. - Mimo całej swojej dominacji w F1 w tym roku, jest wygwizdywany. Przykro mi, że to się dzieje. Czego oni chcą? - zapytał w gazecie "NOS" Christijan Albers, były kierowca Formuły 1.
Zdaniem Albersa, fani królowej motorsportu przez lata cechowali się wysoką kulturą, podobnie jak w tenisie. Dlatego pojawienie się gwizdów i buczenia na trybunach nie jest dobrym znakiem. - Jeśli jesteście prawdziwymi kibicami sportów motorowych, to zastanawiam się, czego jeszcze chcecie? - dodał Holender.
ZOBACZ WIDEO: Hit sieci. Siedział na trybunach, wziął piłkę i zrobił to
43-latek uważa, że takie zachowanie fanów dotyka aktualnego mistrza świata, nawet jeśli publicznie nie poświęca on temu zbyt wiele uwagi. - Gdy słyszę te gwizdy i buczenie, to widzę smutek w oczach Maxa. On może mówi co innego, ale widać, że jest tym poruszony. To frustrujące - podsumował Albers.
Samo wygwizdywanie nie jest jedynym problemem Verstappena. Po incydencie z GP Sao Paulo holenderski kierowca zaczął otrzymywać pogróżki. Część fanów w sieci zaczęła życzyć jemu i jego bliskim śmierci. - Jak dla mnie, to idzie za daleko. Jeśli masz ze mną problem, to w porządku, ale nie atakuj mojej rodziny, bo to jest niedopuszczalne - mówił Holender o całym zdarzeniu.
Czytaj także:
Szok w F1. Gigant paliwowy nie przedłuży umowy
Złe relacje w Red Bullu? Verstappen zabrał głos