Mają 1 mld dolarów i chcą startować w F1. Stoi za nimi tajemniczy inwestor

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start GP Japonii
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start GP Japonii

FIA miała odrzucić aplikację zespołu LKY SUNZ, który chce dołączyć do F1 w roku 2025 albo 2026. Jednak azjatycka ekipa nie poddaje się w swoich staraniach i przekonuje, że dysponuje 1 mld dolarów na potrzeby rywalizacji w Formule 1.

Od kilku miesięcy trwa proces zainicjowany przez FIA, który może doprowadzić do poszerzenia Formuły 1 o jeden albo dwa zespoły. W ostatni weekend część mediów informowała, że światowa federacja pozytywnie oceniła jedynie aplikację Andretti Global, za którym stoi były kierowca - Michael Andretti.

Negatywną ocenę miały otrzymać m.in. Carlin, HiTech oraz LKY SUNZ. Ten ostatni podmiot nie poddaje się jednak w swoich staraniach i przekonuje, że zgromadził 1 mld dolarów na starty w F1. Ma to być kwota, która pozwoli LKY SUNZ pokryć koszty wpisowego, stworzyć fabrykę oraz konkurencyjny bolid.

Azjaci twierdzą, że zgromadzili wymagany kapitał m.in. dzięki wsparciu Legends Advocates Sports Group, amerykańskiego funduszu sportowego, który wspiera nowe inicjatywy. To dzięki niemu LKY SUNZ ma wyłożyć 200 mln dolarów na wpisowe, zgodnie z obecnym Porozumieniem Concorde.

ZOBACZ WIDEO: Tak Platinum Motor Lublin przypieczętował zdobycie tytułu mistrza Polski

- Słyszeliśmy komentarze zespołów i całym sercem doceniamy wysiłek, zaangażowanie i inwestycje wielu osób w ten sport, wraz z właścicielem F1 oraz FIA. Dzięki nim udało się doprowadzić dyscyplinę do obecnego poziomu. Nasze dodatkowe finansowanie sprawia, że jako LKY SUNZ możemy potwierdzić gotowość do zapłacenia nawet 600 mln dolarów wpisowego - przekazał w komunikacie Benjamin Durand, dyrektor generalny LKY SUNZ.

Obecne zespoły F1 nie chcą słyszeć o poszerzaniu mistrzostw, gdyż ich zdaniem dojdzie wtedy do obniżenia poziomu w królowej motorsportu. Ekipy zwracają też uwagę na to, że wpisowe na poziomie 200 mln dolarów było ustalane kilka lat temu, gdy Formuła 1 miała mniejszą wartość. Dlatego w padoku czynione są starania, aby opłata startowa wzrosła do 600-700 mln dolarów.

Durand nie przejmuje się jednak kłodami rzucanymi pod nogi LKY SUNZ. - Nie możemy się doczekać kontynuowania naszych pozytywnych rozmów z FIA i jesteśmy podekscytowani wsparciem finansowym naszych partnerów. Naszą ambicją zawsze było zapewnienie, że ten sport pozostanie konkurencyjny i równocześnie chcemy wprowadzić różnorodność w padoku. To niezbędne dla dalszego rozwoju F1 - dodał dyrektor generalny azjatyckiego zespołu.

LKY SUNZ przedstawia się jako zespół, który otworzy F1 na nowe rynki - przede wszystkim Azję i Afrykę. Chce kontraktować inżynierów z tej części świata, jak i posiadać fabrykę na Dalekim Wschodzie, podczas gdy pozostałe ekipy działają w oparciu o Europę.

Czytaj także:
Stworzy duet z Kubicą?! Zaskakujące doniesienia z Niemiec
41-minutowy pit-stop. Tak Red Bull oszukał przepisy F1

Źródło artykułu: WP SportoweFakty