Wojna w Izraelu odwoła wyścig F1? Zespoły są zaniepokojone

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: GP Abu Zabi
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: GP Abu Zabi

Od niemal trzech tygodni trwa wojna w Izraelu, która może eskalować, jeśli armia wkroczy do Strefy Gazy. Wywołuje to niepokój wśród zespołów F1. Mają one obawy co do bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Czy GP Abu Zabi dojdzie do skutku?

W tym artykule dowiesz się o:

GP Abu Zabi zaplanowane jest na 26 listopada - do ostatniego wyścigu Formuły 1 w sezonie 2023 został zatem równo miesiąc. "Motorsport Magazine" poinformował jednak, że wyścig na torze Yas Marina stoi pod znakiem zapytania. Zespoły F1 są zaniepokojone w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie - przed niemal trzema tygodniami Hamas zaatakował Izrael, rozpoczynając wojnę w Strefie Gazy.

Ekipy miały zasygnalizować F1, że wojna w Izraelu destabilizuje sytuację na Bliskim Wschodzie i nie ma pewności, czy konflikt nie rozleje się na sąsiednie państwa arabskie. Szefowie zespołów i przedstawiciele królowej motorsportu mają na bieżąco monitorować sytuację.

Temat rozegrania GP Abu Zabi poruszono w ostatni weekend przy okazji wyścigu F1 w Austin. Przedstawicielom zespołów przekazano, że na razie ryzyko wystąpienia jakichkolwiek ataków w Zjednoczonych Emiratach Arabskich jest "niewielkie". Hamas może jednak zdecydować się na ataki terrorystyczne, jeśli sytuacja w Strefie Gazy ulegnie pogorszeniu.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

Formuła 1 w niedalekiej przeszłości przeżywała podobny problem. GP Arabii Saudyjskiej w sezonie 2022 doszło do skutku, choć w trakcie piątkowego treningu rebelianci z Ruchu Huti dokonali ataku rakietowego na pobliskie zakłady rafinerii Saudi Aramco. Kierowcy byli wtedy przerażeni i bali się o swoje bezpieczeństwo, odmawiając dalszej jazdy w Dżuddzie. Ostatecznie wyścig doszedł do skutku, choć nie jest tajemnicą, że F1 postawiła zawodników pod ścianą.

Stany Zjednoczone, jeden z najważniejszych sojuszników Izraela, współpracują też ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Posiadają tam swoją bazę wojskową i lotniczą. Mieści się ona w Al-Dhafrze, 40 kilometrów od toru w Abu Zabi.

Zjednoczone Emiraty Arabskie wraz z Arabią Saudyjską w ostatnich latach pogłębiły swoje stosunki z Izraelem, równocześnie zacieśniając relacje ze Stanami Zjednoczonymi. To czyni oba państwa potencjalnymi celami terrorystów z Hamasu.

W zeszłym roku Stany Zjednoczone przechwyciły dwa pociski wystrzelone przez rebeliantów z Ruchu Huti w kierunku bazy w Al-Dhafrze. Wcześniej zaatakowano też dronami bazy paliwowe w Abu Zabi, wskutek czego zginęły trzy osoby. Dokonano też ataku na tamtejsze lotnisko, które niemal sąsiaduje z torem Yas Marina.

Formuła 1 na razie nie zamierza komentować pogłosek o ewentualnym odwołaniu GP Abu Zabi. Gdyby zawody na Yas Marina nie doszły do skutku, byłby to potężny cios finansowy dla królowej motorsportu. Szejkowie ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich płacą ok. 70-80 mln dolarów za prawa do organizacji Grand Prix.

Czytaj także:
- Ultimatum dla Pereza? Red Bull stawia sprawę jasno
- Huragan uderzył przed GP Meksyku. Niepokojące prognozy dla F1

Komentarze (0)