"To jakiś żart". Broni się po kompromitujących słowach
Lance Stroll staranował Daniela Ricciardo w GP Chin, za co otrzymał 10 s kary. Kierowca Aston Martina decyzję sędziów nazwał "żartem", co wielu ekspertów przyjęło ze zdumieniem. Kanadyjczyk postanowił przedstawić swój punkt widzenia.
"Ustaliliśmy, że samochód numer 18 (Stroll - dop. aut.) powinien był przewidzieć tempo bolidów z przodu, zwłaszcza jadącego przed nim samochodu numer 3 (Ricciardo - dop. aut.), i przygotować się do odpowiedniego hamowania. Gdyby tak postąpił, uniknąłby kolizji" - napisali sędziowie w uzasadnieniu swojej decyzji.
Stroll podczas komunikacji radiowej nazwał Ricciardo "idiotą", a późniejszą decyzję sędziów określił mianem "żartu". Kierowca Aston Martina był pytany o swoje komentarze podczas późniejszej rozmowy ze Sky Sports. 25-latek zwrócił uwagę na to, że stawka F1 była niezwykle blisko siebie, co stewardzi powinni wziąć pod uwagę.
ZOBACZ WIDEO: Po tych słowach Dudka rozpętała się burza. "Jestem chwytliwym tematem"- Myślę, że dostałem karę tylko dlatego, że trafiłem gościa przede mną. Zostałem ukarany za efekt końcowy i uderzenie Ricciardo, ale to nie jest tak, że wszystko było normalne w tej sytuacji i po prostu w niego wjechałem. Tam wystąpił efekt domina. Ktoś na czele grupy zahamował i wszyscy to zrobili. Samochód przede mną wyhamował z 60 km/h do 0 km/h. To był głupi incydent - powiedział Stroll.
- Byłem przy jego skrzyni biegów i byłem gotowy na restart wyścigu. Miałem ogromnego pecha. Mieliśmy dobry wyścig, więc szkoda tej sytuacji - dodał.
Kierowca Aston Martina jest przekonany, że gdyby nie incydent z Ricciardo, to zdobyłby punkty w GP Chin. - Byliśmy na ósmym czy dziewiątym miejscu. To dość normalny wynik, biorąc pod uwagę tempo naszego bolidu. Robimy progres z rozwojem samochodu, ale musimy wprowadzić kolejne poprawki i podkręcić tempo - podsumował Stroll.
Czytaj także:
- Red Bull szuka następcy Verstappena. Dwie młode gwiazdy na celowniku
- Zagadkowe pożary traw w F1. Szukają przyczyny dziwnego zjawiska