Lawrence Stroll nabył upadający zespół z Silverstone w połowie 2018 roku za nieco ponad 100 mln dolarów. Od tego momentu w jego rozwój włożył fortunę. Tylko budowa nowej fabryki, wraz z nowoczesnym tunelem aerodynamicznym, pochłonęła ponad 250 mln dolarów. Ponadto miliarder z Kanady zaczął ściągać do siebie najlepszych inżynierów ze świata Formuły 1.
Niedawno Aston Martin ogłosił transfer Enrico Cardile, który dotąd odpowiadał za projekty bolidów Ferrari, a jeszcze w tym tygodniu mają zostać potwierdzone przenosiny Adriana Neweya. Brytyjczyk ostatnie dwie dekady spędził w Red Bull Racing, gdzie tworzył mistrzowskie maszyny "czerwonych byków". Newey w Silverstone ma zarabiać astronomiczne kwoty - nawet 30 mln dolarów rocznie w ramach pięcioletniej umowy.
Wielu ekspertów zastanawia się, w jaki sposób właściciel Astona Martina znajduje budżet na pensje tak wybitnych specjalistów. W F1 od kilku lat obowiązuje limit wydatków, który ogranicza ruchy zespołom. Mogą one maksymalnie wydawać ok. 140 mln dolarów rocznie.
ZOBACZ WIDEO: Jednoznaczna odpowiedź Miśkowiaka na temat Włókniarza. Czy klub nadal zalega mu pieniądze?
Włoskie media dowiedziały się, że miliarder z Kanady znalazł lukę w przepisach. W ostatnich miesiącach coraz częściej pracownicy Astona Martina podpisują nowe, niższe kontrakty. W zamian otrzymują jednak pakiet akcji firmy, który będą mogli sprzedać w dowolnej chwili.
Ten sprytny trik sprawił, że Aston Martin ograniczył wydatki na pensje inżynierów i znalazł w budżecie środki na wynagrodzenia Cardile czy Neweya. Pytanie, co na to konkurencja, bo trudno wierzyć w to, że Ferrari, Mercedes czy Red Bull Racing będą się biernie przyglądać takim działaniom brytyjskiego zespołu. Zwłaszcza że limit wydatków potrafi skutecznie wiązać ręce ekipom.
Co więcej, transfery Neweya, Cardile i innych inżynierów sprawiają, że rośnie wartość Astona Martina wśród inwestorów. Wierzą oni w to, że od sezonu 2026 zespół z Silverstone może stać się czołową siłą w F1. Według doniesień Sky Sports, wkrótce w ekipę zainwestować mają dwaj giganci - HPS Investment Partners oraz Accel. Dzięki tym ruchom wartość Astona Martina ma wzrosnąć nawet do 2-2,6 mld dolarów.
Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że HPS Investment Partners zgodził się refinansować dług Astona Martina, jaki Stroll zaciągnął m.in. w związku z budową nowej fabryki w Silverstone. Nowi inwestorzy mają łącznie nabyć ok. 20-25 proc. udziałów w zespole F1.
Kierowcami Astona Martina są Fernando Alonso oraz Lance Stroll. Ten drugi jest synem właściciela zespołu. Biznesmen inwestuje w ekipę F1, bo wierzy, że jego pociecha pewnego dnia może zostać mistrzem świata.
Czytaj także:
- Mercedes chce Verstappena. Fatalna wiadomość dla Russella
- Wystawili na sprzedaż pamiątki Schumachera. Mocno się przeliczyli