Williams jako rodzinny zespół
Roczne wydatki zespołów Formuły 1 szacowane są na ok. 250 mln euro. Lwią część tej kwoty pochłaniają pensje kierowców oraz koszty transportu. Wszakże F1 to konieczność podróżowania z wyścigu na wyścig, z jednego zakątka świata na drugi. Dlatego królowa motorsportu jest tak bardzo zdominowana przez takie marki jak Mercedes czy Ferrari. Niemcy w minionym roku świętowali czwarty tytuł mistrzowski z rzędu, Włosi to jedyny zespół obecny w F1 od początku jej istnienia.
Swoją historię pisze też Williams. Zespół założony w 1977 roku niedawno świętował 40-lecie. Zaczynał od 17 pracowników, dziś ma ich 719. Jedno się zmieniło - sposób kontroli nad firmą. Ekipę założył Frank Williams do spółki z Patrickiem Headem. Obecnie Brytyjczyk ma 51,3 proc. udziałów, a władzę nad ekipą powierzył na ręce córki - Claire. - Bycie firmą rodzinną w takim sporcie, gdzie mówimy o szczycie technologicznym, sprawia że jesteśmy świetnym partnerem dla wielu marek - powiedział na łamach "Forbesa" Mike O'Driscoll, który jest dyrektorem wykonawczym w Williamsie.
Mike O'Driscoll - właściwy człowiek dla Williamsa?
O'Driscoll to weteran w świecie motoryzacji. Swoją karierę rozpoczął już w latach 70. w Jaguarze, gdzie sukcesywnie piął się po szczeblach, aż w 2007 roku awansował na dyrektora zarządzającego. Wystarczyło ledwie kilka lat, by dzięki niemu legendarna marka odżyła. To on nadzorował wprowadzenie nowej gamy samochodów. Modele XF, XJ i XK otrzymały szereg nagród i odniosły sukces na rynku. To on prowadził negocjacje, które doprowadziły do sprzedaży Jaguara, który z rąk amerykańskiego Forda trafił do hinduskiej Taty.
Brytyjczyk zakończył pracę w Jaguarze w 2011 roku. Kilka miesięcy później był już w Williamsie jako dyrektor niewykonawczy. Po dwóch latach to on przejął stery w firmie, a jego starania doprowadziły do podpisania umowy sponsorskiej z firmą Martini. Dzięki temu do kasy brytyjskiej ekipy wpłynęło ponad 20 mln euro.
To jednak nie koniec dobrych wieści dla Williamsa. O'Driscoll zapewnił też kontrakt sponsorski z producentem sprzętu budowlanego, firmą JCB. Na wsparcie zespołu zdecydował się też Bombardier, który obecny jest w branży lotniczej i kosmicznej. Dodając do tego pieniądze wpłacane przez ojca Lance'a Strolla, który w zeszłym roku rozpoczął starty w F1, oraz wykupienie kontraktu Valtteriego Bottasa przez Mercedesa, Williams ma za sobą najlepszy od dawna rok pod względem finansowym.
ZOBACZ WIDEO Jakub Przygoński: Robert Lewandowski dałby radę na Dakarze. Chętnie zdradzę mu wszystkie rajdowe tajemnice
Spółka notowana na giełdzie
Williams od 2011 roku jest notowany na giełdzie we Frankfurcie. Z tego powodu zespół musi bacznie patrzeć nie tylko na wyniki w F1, ale też finanse. Notowanie strat skutkować będzie spadkiem cen akcji, a to doprowadzi do pomniejszenia majątku Franka Williamsa.
Jednak nie tylko 75-latek musi przyglądać się notowaniom giełdowym. W jego rękach jest 24,1 proc. akcji na giełdzie. Brytyjczyk oddał 3,6 proc. akcji pracownikom. O'Driscoll posiada 9,3 proc., zaś 11,7 proc. należy do amerykańskiego inwestora Brada Hollingera.
- To co wyróżnia firmę Williamsa jako partnera, to nasze dziedzictwo w motorsporcie, ale też bycie zespołem nastawionym na kibiców. Wprowadzamy fanów do naszego świata. Mamy ok. 20 mln sympatyków i wierzymy, że trzymamy ich w samym środku tego wszystkiego. Najlepszy przykład to bezpłatne wydarzenie, które w tamtym roku zgromadziło ponad 50. tys. kibiców. Dwóch z nich wygrało noclegi w naszym motorhome podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii - chwali sił O'Driscoll.
Williams Advanced Engineering - dodatkowe źródło zysków
Coraz lepiej radzi sobie też spółka-córka, czyli Williams Advanced Engineering. Bazuje ona na doświadczeniu inżynierów ze świata F1 i stara się je wykorzystać w życiu codziennym. Najlepszym tego przykładem jest ostatni kontrakt z firmą Airbus, który ma na celu wspólne prace nad bezzałogowymi samolotami.
WAE ma też na swoim koncie umowę z siecią sklepów Sainsbury's. Brytyjscy inżynierowie mają dla niej opracować urządzenie aerodynamiczne, które przypominać będzie skrzydło z samochodu Formuły 1. Będzie ono mocowane w lodówkach i będzie kierować strumień zimnego powietrza wprost na produkty. Dzięki temu spadną koszty przechowywania żywności.
Brytyjczycy współpracują też z firmą Advanced Healthcare Technology przy tworzeniu specjalnej kapsuły o nazwie Babypod. To kolejny system, który jest inspirowany światem F1, bo opiera się na monokoku. To centralny element pojazdu, który odpowiada za bezpieczeństwo kierowcy w momencie wypadku. Inżynierowie z WAE chcą go wykorzystać do opracowania systemu transportu ratunkowego noworodków.- Nasz zaawansowany biznes inżynieryjny jest coraz bardziej atrakcyjny dla partnerów, którzy oczekują inteligentnych i sprawnych rozwiązań - twierdzi O'Driscoll.
Ameryka Północna na celowniku Williamsa
Williams w poszukiwaniu funduszy obrał sobie za cel Amerykę Północną. W Stanach Zjednoczonych posiada specjalny zespół, który odpowiada za poszukiwanie sponsorów w tym regionie. Dzięki temu w ostatnim czasie udało się nawiązać współpracę z takimi firmami jak Avanade, Symantec, Cybex czy PPG.
- Emocje związane z wprowadzeniem marki i jej klientów do tak elitarnego świata wyścigów są potężne. F1 to symbol prestiżu, stylu, prędkości i doskonałości technicznej. To sport globalny. Mamy 20 wyścigów w sezonie, a każdy jest unikalnym i prestiżowym doświadczeniem - uważa dyrektor wykonawczy Williamsa.
Brak sukcesów w F1
Odnoszenie sukcesów na innych polach nie idzie jednak w parze z coraz lepszymi wynikami w Formule 1. Williams, choć świętował dziewięć tytułów mistrzowskich, to ostatni miał miejsce w 1997 roku. Fatalnie prezentowały się wyniki w 2006 roku, kiedy to zespół spadał na szary koniec stawki F1. Zajął ósme miejsce, przegrywając batalię z takimi ekipami jak Honda, BMW czy Toyota. Dwóch ostatnich marek nie ma już dziś w F1.
Jeszcze gorzej było w sezonie 2011, który Brytyjczycy zakończyli na dziewiątej pozycji. Rok później za sprawą Pastora Maldonado ekipa świętowała pierwszą wygraną w wyścigu od sezonu 2004. Było to jednak dzieło przypadku. Ostatnie dwa sezony to piąte pozycje w klasyfikacji konstruktorów i brak wygranych Grand Prix.
- Elitarny sport jest wyzwaniem niemal w każdym sensie. Formuła 1 wymaga najwyższej możliwej wydajności od wszystkich. Inżynierów, kierowców, mechaników, pozostałych członków ekipy. Dlatego tak to kochamy. Nasze wyniki nie odzwierciedlają naszego potencjału, przynajmniej w minionym roku. Jednak tamte niepowodzenia motywują nas do jeszcze większej i trudniejszej pracy - zapowiada O'Driscoll.
Sezon 2018 przełomowym?
Gdy po sezonie 2016 brytyjski zespół tracił Valtteriego Bottasa na rzecz Mercedesa, w odwrotnym kierunku wędrował Paddy Lowe. Brytyjczyk odpowiadał za stworzenie czterech mistrzowskich samochodów niemieckiego producenta. Do Williamsa trafił w momencie, gdy prace nad pojazdem na sezon 2017 były na tyle zaawansowane, że niewiele mógł zdziałać. Dopiero rok 2018 ma pokazać nowe oblicze teamu z Grove.
Jednak nadal nie wiadomo, kto będzie zdobywać punkty dla Brytyjczyków. Ważny kontrakt ma jedynie Lance Stroll. On posadę w F1 zawdzięcza pieniądzom ojca, który mocno wsparł finansowo Williamsa. W pierwszym sezonie 19-latek okazał się minimalnie gorszy od Felipe Massy i ma spory margines poprawy. Jego partnerem będzie ktoś z dwójki Siergiej Sirotkin - Robert Kubica. Za Rosjaninem stoją pieniądze, które mogą pomóc Williamsowi w dalszym rozwoju. Za Polakiem przemawia doświadczenie oraz opinia kierowcy, który może rozwijać samochód w trakcie sezonu.
- Oglądanie Lance'a w minionym sezonie było przyjemnością. Potwierdził naszą wiarę w jego talent. Warto pamiętać, że ma dopiero 19 lat, a już ustanowił nowe rekordy w F1. Pod koniec 2016 roku zatrudniliśmy Paddy'ego Lowe'a na funkcji dyrektora technicznego i jesteśmy przekonani, że pod jego dowództwem grupa inżynierów zrobi spory krok naprzód - podsumowuje O'Driscoll.
Ciekaw jestem tego Sirotkina czy pojedzie c Czytaj całość