- Musiałby więcej jeździć. Więcej czasu spędzać w aucie i wtedy myślę, że odzyska to, o czym wcześniej mówiliśmy (fotel kierowcy w Formule 1 - przyp. red.) - powiedział Eric Boullier redaktor Aldonie Marciniak w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
Co ciekawe 44-letni Francuz nie martwi się natomiast o ograniczenia w dłoni Roberta Kubicy po niebezpiecznym wypadku w rajdzie w 2011 roku. - Wygląda na to, że jest w stanie z nimi prowadzić samochód i jechać bardzo szybko, więc ta kwestia jest opanowana - zapewnił.
7 lat temu, gdy krakowianin uległ wypadku podczas rajdu Ronde di Andora, Boullier był dyrektorem zespołu Lotus-Renault. Jednym z dwóch etatowych kierowców teamu był właśnie Kubica. O wypadku Francuz dowiedział się od ówczesnego menedżera polskiego kierowcy, Daniele Morelliego.
- Moja pierwsza reakcja była taka: czy wypadek był na tyle poważny, że skończy się jakimś złamaniem? Dopiero kilka godzin później zrozumieliśmy, że to kwestia ratowania życia (...). To jest najbardziej traumatyczne doświadczenie, z jakim musisz się zmierzyć. Widzisz kogoś, kogo znasz, kto z tobą pracuje, ściga się dla Ciebie, a w wypadku Roberta także kogoś, kto miałby wielką przyszłość w Formule 1 - a właściwie to wciąż może ją mieć. Cieszę się, że znów widzę go w Formule 1 - podkreślił Boullier.
W ostatnim czasie francuski menedżer pełnił rolę dyrektora wyścigowego zespołu McLaren. Z uwagi na niezadowalającego wyniki brytyjskiego teamu, 44-latek został zwolniony ze swojej funkcji (więcej TUTAJ). Z kolei Robert Kubica od 2018 roku pełni rolę kierowcy rezerwowego-rozwojowego Williamsa. Nie ukrywa jednak, że jego głównym celem jest powrót do roli etatowego kierowcy w jednym z zespołów Formuły 1.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Ernest Ivanda: To my jesteśmy małym, dumnym krajem który zawładnął sercami kibiców!