Nie pomogły apele Roberta Kubicy, by w piątkowy poranek nie zwracać uwagi na osiągane przez niego czasy na Yas Marina. Polak był ostatnim kierowcą w stawce i stracił ponad cztery sekundy do najszybszego Maxa Verstappena. 33-latek poświęcił jednak sesję na szukaniu różnych ustawień modelu FW41, co jest początkiem pracy pod kątem sezonu 2019.
Pojawili się jednak tacy, którzy zaczęli wieszczyć, że Williams popełnił błąd kontraktując Polaka.
- Chciałbym się mylić, ale nie widzę możliwości, aby on był dobrym wyborem na przyszły sezon. Tyle mam do powiedzenia - stwierdził Trevor Long, komentator australijskiego "The Today Show".
W obronie Polaka stanął jednak Stephen Camp z "Motorsport Week". - Kubica dokonywał oceny samochodu Williamsa w pierwszym treningu, więc przestańcie gadać, że nie jest wystarczająco dobry. Takie komentarze są słabe - zaapelował Brytyjczyk.
Na ciekawą rzecz uwagę zwrócił Raimon Duran, który prowadzi w Hiszpanii szkolenia młodych kierowców i w przeszłości zarządzał ekipami rywalizującymi w kartingu. Duran zauważył, że na końcu stawki obok Kubicy znalazł się Fernando Alonso. Obu kierowców łączyły w przeszłości bardzo bliskie relacje.
- Nie mówcie mi, że to nie jest paradoks. Ostatni weekend Alonso w F1, bo nie ma dla niego miejsca w dobrym samochodzie. Tymczasem jego przyjaciel i rywal, który miał startować z nim wspólnie w Ferrari, dostaje drugą szansę po ośmiu latach przerwy. Romantyczny moment - powiedział Duran, który w przeszłości kilkukrotnie twierdził, że powrót Kubicy po tak długiej przerwie nie ma sensu.
ZOBACZ WIDEO: Kszczot trzyma kciuki za Kubicę: Wierzyłem, że wróci. Teraz najważniejsza jest stabilizacja
Czy powrót Roberta Kubicy do F1 zakończy się sukcesem? 
Twój jest uraz głowy