W ostatnich dniach Siergiej Sirotkin udzielił rosyjskim mediom kilku wywiadów, w których konsekwentnie powtarza, że ma niezakończone sprawy z Formułą 1. Chociaż od ogłoszenia decyzji Williamsa, który na swojego kierowcę w sezonie 2019 wybrał Roberta Kubicę minął miesiąc, to Rosjanin nadal się z nią nie pogodził.
- To dla mnie trudne doświadczenie, ale mnie wzmocniło. Mam świadomość tego, że z wiadomych powodów nie pokazałem na co mnie stać. Jednak w mojej głowie jest przekonanie, że ten rozdział mojego życia nie jest jeszcze zamknięty - stwierdził Sirotkin w rozmowie z "Motorsportem".
Jeśli spojrzymy na suche wyniki, to trudno znaleźć argumenty przemawiające za Sirotkinem. W ciągu całego sezonu zdobył tylko punkt i to jeszcze dzięki dyskwalifikacji Romaina Grosjeana na Monzy. Nie dysponował konkurencyjnym samochodem, ale też nie zdołał wygrać wewnętrznego pojedynku z Lancem Strollem. Był lepszy od niego w kwalifikacjach, ale nie jest to mocna strona Kanadyjczyka.
Trudne życie debiutanta
Sirotkin był w tym roku rzucony na głęboką wodę. Szefowie SMP Racing w najgorszych koszmarach nie wyobrażali sobie, że Williams skonstruuje tak fatalny samochód. Rosjanin jako debiutant nie miał ułatwionego zadania. Stroll, mając za sobą bagaż doświadczeń z 2017 roku, był w nieco lepszej sytuacji.
- Model FW41 był fatalny na hamowaniach, bo jego konstrukcja aerodynamiczna nie tolerowała "nurkowania" zawieszenia. Brakowało mu stabilności z tyłu. To podstawowe rzeczy, na które zwraca się uwagę. To był ambitny projekt, nawiązujący do koncepcji Ferrari z 2014 roku. Inny, niż dotychczasowe samochody Williamsa, jakie widzieliśmy od roku 2014 - analizuje Mark Hughes z "Motorsport Magazine".
Brytyjski dziennikarz uważa, że Williams stworzył najgorszy samochód w ostatnich latach. - Agresywna koncepcja aerodynamiczna uwydatniła bolączki tej konstrukcji, które w poprzednikach były nieco ukryte. W efekcie Sirotkin w debiutanckim sezonie musiał jeździć pojazdem, który nawet Kubica określił jako "nie nadający się do jazdy" - dodaje Hughes.
Przebłyski geniuszu Sirotkina
Mimo sporych trudności z samochodem i braku efektów w postaci punktów, Sirotkin miewał przebłyski w Formule 1. Zdarzały mu się one zwłaszcza w kwalifikacjach. Pod koniec sezonu, gdy nad jego głową zbierały się czarne chmury, był w stanie wykręcić 13. wynik w czasówce przed Grand Prix Brazylii.
- Jego okrążenie było na tym samym poziomie, co Ocona i Pereza. Mógłby osiągnąć wyższą pozycję, ale wmieszał się na torze w sytuację z Hamiltonem. Było to spowodowane tym, że Williams był zaskoczony tak świetnym występem Rosjanina i nie zakładał, że on awansuje do Q2! Nie mieli wtedy dla niego nawet nowego kompletu ogumienia - wspomina ekspert "Motorsport Magazine".
Hughes podaje też Monako jako przykład Grand Prix, w którym Sirotkin pokazał, że drzemią w nim spore możliwości. Uliczny tor nie jest bowiem tak wymagający pod względem pakietu aerodynamicznego. To pomogło Rosjaninowi, który w sesjach treningowych plasował się w okolicach czołowej dziesiątki.
- Był w stanie kontrolować przepustnicę z wyczuciem i precyzją. To przełożyło się na czas okrążenia i niewiele brakowało, a awansowałby do Q3. Dzięki niemu Williams znalazł się tam przed samochodami, przed którymi nie miał prawa być. Sirotkin bardzo dobrze odnalazł się też w podobnych warunkach w Singapurze - stwierdza Hughes.
Sirotkin nie powiedział ostatniego słowa
Sezon 2019 jeszcze się nie zaczął, a niektórzy kierowcy już mówią o tym, że chcą znajdować się na polach startowych w roku 2020. To nie tylko Siergiej Sirotkin, ale też Esteban Ocon. Nie są przy tym bez szans. Francuz ma wsparcie Mercedesa, który zadba o jego przyszłość. Za to Rosjanin ciągle może liczyć na szefów SMP Racing.
- Mówienie o Sirotkinie jako płatnym kierowcy jest mylące. Przecież dzięki funduszom do zespołów F1 wchodzili też tacy kierowcy jak Ronnie Peterson, Niki Lauda, Michele Alboreto czy inni. To ironia losu, że niektórzy konsekwentnie nazywali Rosjanina pay-driverem, podczas gdy jego następca w postaci Kubicy też przyniósł pieniądze Williamsowi - ocenia Hughes.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 98. Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud
Brytyjczyk nie ukrywa, że jemu Sirotkin zaimponował swoimi występami. - Gdybyśmy oceniali go tylko na podstawie wyników, to zrobił wystarczająco wiele, aby pozostać w F1 na kolejny rok - stwierdza.
W tej chwili nie wiadomo, w której serii wyścigowej zobaczymy Sirotkina w roku 2019. Rosjanin wykluczył możliwość startów w Formule E. Odbył za to testy samochodu DTM, bardzo prawdopodobne są też występy w wyścigach długodystansowych. Hughes ma dla niego jeszcze jedną opcję - amerykański IndyCar.
- Co by było, gdyby dostał się do konkurencyjnego zespołu i otrzymał silnik Hondy, który jest niedostępny dla Fernando Alonso? Czy to wykonalne? Najprawdopodobniej nie, bo rosyjskie pieniądze nie byłyby mile widziane w Stanach Zjednoczonych, biorąc pod uwagę obecną sytuację polityczną. Tyle że Sirotkin jest szybki i ma takie umiejętności techniczne, że na pewno błyszczałby w takich warunkach - wskazuje Hughes.
Nie zmienia to faktu, że Brytyjczyk cieszy się z tego, że w przyszłym roku w F1 znów zobaczymy Kubicę. - Powrót Kubicy do F1 jest fantastyczny. Szkoda tylko, że ten sport stracił kierowcę, który zasługiwał na kolejną szansę - podsumowuje dziennikarz "Motorsport Magazine".
Orlen jest sponsorem tylko Williamsa do Robert pay-driverem, nie jest