F1: problem bogactwa w Ferrari. Leclerc równie szybki jak Vettel

WP SportoweFakty / Łukasz Kuczera / Na zdjęciu: Charles Leclerc
WP SportoweFakty / Łukasz Kuczera / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Testy w Barcelonie pokazały, że Charles Leclerc potrafi jeździć równie szybko, co Sebastian Vettel. To oznacza ból głowy dla szefa Ferrari. - Nie będziemy prosić Charlesa, by zwolnił - twierdzi Mattia Binotto.

Na prezentacji Ferrari, która miała miejsce w połowie lutego w Maranello, Mattia Binotto twierdził, że Sebastian Vettel jest zdecydowanym liderem i to na jego walce o tytuł będzie skupiona uwaga całego zespołu.

Jednak przebieg przedsezonowych testów w Barcelonie pokazał, że Charles Leclerc potrafi jechać równie imponującym tempem. Niewykluczone zatem, że już od pierwszych wyścigów 21-latek będzie w stanie walczyć o zwycięstwa w królowej motorsportu.

Williams powinien uważnie słuchać Kubicy. Czytaj więcej! 

- Każdy z nich może ze sobą walczyć. Nie będziemy prosić Charlesa, by zwolnił. Nie będziemy mu też mówili przez radio, że Sebastian jest szybszy, więc niech go przepuści. Potrzebujemy każdego z nich, by cisnąć maksymalnie do przodu - wyjaśnił Mattia Binotto, szef Ferrari.

Włoch nie zmienia jednak swego zdania, że w początkowej fazie sezonu to Vettel powinien być numerem jeden. - Na pewno, jeśli dojdzie do jakieś niejednoznacznej sytuacji w pierwszym czy drugim wyścigu, to jednak Sebastian ma więcej doświadczenia. Jest z nami od wielu lat, ma na swoim koncie tytuły. To on jest naszym liderem - dodał Binotto.

Sebastian Vettel tęskni za Michaelem Schumacherem. Czytaj więcej!

Szef Ferrari dostrzega przy tym plusy sytuacji, w której jasno na początku sezonu okazano wsparcie Vettelowi. - To dobre rozwiązanie dla Ferrari. Gdy masz jasno określone zasady, to nie popełnisz błędów - podsumował Włoch.

ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 102. Maciej Wisławski: Powrót Roberta Kubicy to unikalny przypadek w historii sportu

Komentarze (3)
avatar
Ricciardo
3.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z Kimim tego nie było (i trochę szkoda mimo wszystko), ale z Leclerciem będzie ten dodatkowy smaczek w postaci rywalizacji wewnątrz zespołu.
Jeśli Charles okazałby się lepszy, to tylko słowa uz
Czytaj całość