Na tydzień przed startem nowego sezonu Formuły 1 wokół Williamsa pojawia się sporo znaków zapytania. Zespół wypadł fatalnie podczas testów w Barcelonie, po których na urlop wybrał się Paddy Lowe. To zapowiedź odejścia Brytyjczyka z firmy.
- Wystarczająco wiele mówi, że odchodzi na urlop z "przyczyn osobistych" - skomentował sytuację Scott Mitchell z "Autosportu".
Ferrari straci swoje przywileje w F1. Czytaj więcej!
Odejście Lowe'a wydaje się być naturalnym krokiem, jeśli popatrzymy na wyniki Williamsa w minionym sezonie. Zespół zanotował spadek z piątej pozycji na dziesiątą w Formule 1, a wydarzenia z ostatnich tygodni nie pozwalają sądzić, aby rok 2019 przyniósł jakiekolwiek zmiany w tej kwestii.
ZOBACZ WIDEO SEC na Stadionie Śląskim. Tak było w 2018 roku!
- Dla Williamsa to są koszmarne miesiące. One nie były udane dla Lowe'a i całego zespołu. Od fatalnego samochodu w roku 2018, który sprowadził ekipę na dno Formuły 1, do opóźnień w budowie nowego modelu i konieczności zmodyfikowania niektórych elementów. Jeśli poskładamy te puzzle, to nie jestem w ogóle zaskoczony odejściem Lowe'a - dodał dziennikarz "Autosportu".
Zdaniem Mitchella, zespół nie mógł dłużej pozostawać bierny na wydarzenia jakie miały miejsce. Zwłaszcza, że do sezonu 2019 podchodzono z ogromnymi nadziejami. - Claire Williams zapowiadała, że ten sezon ma być dla Williamsa nowym otwarciem. Zespół upewniał się, że ma wszystkie niezbędne elementy we właściwym miejscu, aby jak najlepiej wykorzystać swój potencjał - stwierdził Brytyjczyk.
Chichot losu polega jednak na tym, że przed rokiem Claire Williams zaufała swojemu dyrektorowi technicznemu. To właśnie Paddy Lowe odpowiadał za wyprostowanie pewnych procesów w fabryce, co miało doprowadzić do stworzenia bardziej konkurencyjnego samochodu w roku 2019.
- Zaufano Paddy'emu. Pokładano ogromną wiarę w jego zdolności techniczne. Tymczasem samochód przyjechał za późno na testy, potem program jazd został zrujnowany. Nie chcę mówić, że można winić wyłącznie Lowe'a za bałagan w Williamsie, ale ostatecznie to on odpowiada za to jako dyrektor techniczny - ocenił Mitchell.
Dość krytycznie na ostatnie wydarzenia w zespole z Grove spogląda też Edd Straw z "Autosportu". - Williams musi coś zmienić, bo zespół zmierza w złym kierunku. Tylko tak jak powiedział Mitchell, Lowe nie jest jedynym problemem. One się zaczęły dużo wcześniej, zanim on jeszcze przybył do firmy - powiedział dziennikarz z Wysp.
Straw zwrócił uwagę na to, że Lowe przybywał do Williamsa jako jedna z ważniejszych postaci w Mercedesie, gdzie święcił triumfy. Brytyjczyk liczył, że równie owocny będzie jego pobyt w zespole z Grove.
- Lowe ma ogromne ambicje, pracował dla czołowych ekip w F1. Może nie był świadomy wyzwania, jakim jest praca w Williamsie i ogromu problemów w tym zespole. Bo ich jest dużo więcej. Williams musi określić jakim jest zespołem, musi zwrócić uwagę też na aerodynamikę. Bo silnik Mercedesa na pewno nie stanowi dla nich kłopotu - stwierdził ekspert.
- Można to porównać do klubów piłkarskich, które zmieniają trenera, by za chwilę zatrudniać kolejnego. Po czym okazuje się, że problem tkwi gdzie indziej, że trzeba rozwiązać coś na górze. Presja na Williamsie jest ogromna, by kolejne decyzje były właściwe - podsumował Straw.
Esteban Ocon może szybko wrócić do F1. Czytaj więcej!
Dziennikarza "Autosportu" martwi jednak fakt, że Williams może mieć problem z zatrudnieniem nowego dyrektora technicznego w miejsce Lowe'a. Straw jako przykład podał Andrew Greena, który wykonuje świetną pracę w Racing Point. Brytyjczyk, gdy zespół funkcjonował jeszcze jako Force India, potrafił zbudować konkurencyjne samochody, mimo niewielkiego budżetu.
- On nie przejdzie do Williamsa za żadne skarby - zauważył Straw.
Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że w F1 na pewnym etapie ponownie zobaczymy Lowe'a. Brytyjczyk ma ponad 30-letnie doświadczenie w królowej motorsportu. Mógłby się podjąć roli konsultanta i pracować na rzecz Liberty Media, a równie dobrze byłby w stanie rozpocząć pracę z innym zespołem.
- CV Lowe'a mówi samo za siebie. Może ostatnie lata były dla niego nieudane. Jednak jestem przekonany, że wcześniej czy później dostanie szansę powrotu do F1 - podsumował Mitchell.