F1: Max Verstappen zniszczył wyścig Valtteriego Bottasa. "Mogło się to skończyć o wiele gorzej"

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Valtteri Bottas (po lewej) i Max Verstappen w pit-lane. Z tyłu Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Valtteri Bottas (po lewej) i Max Verstappen w pit-lane. Z tyłu Sebastian Vettel

Max Verstappen podczas Grand Prix Monako bezpardonowo zaatakował Valtteriego Bottasa w alei serwisowej. Fin w pewnym momencie miał nawet obawy, że wskutek agresywnej jazdy Holendra i kolizji zakończy rywalizację w wyścigu.

Zaraz po starcie Valtteri Bottas utrzymał drugie miejsce w wyścigu o Grand Prix Monako. Sytuacja zmieniła się jednak w momencie pojawienia się na torze samochodu bezpieczeństwa. Czołówka zjechała po nowe komplety opon, a dla niektórych kierowców stanowiło to szansę, by poprawić swoją pozycję.

W trudnym położeniu znajdował się Mercedes, który musiał wykonać podwójny pit-stop. Zespół najpierw obsłużył Lewisa Hamiltona, a następnie Valtteriego Bottasa. Fin przed zjazdem do alei serwisowej zwolnił i przyblokował stawkę, by dać mechanikom odpowiedni bufor czasowy.

Czytaj także: Verstappen przegrał na własne życzenie 

Jednak sprawniej z wymianą opon poradziła sobie załoga Red Bull Racing. W efekcie Max Verstappen wyjechał ze swojego stanowiska wprost pod nadjeżdżającego Bottasa i doprowadził do kontaktu.

ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!

- To sprawiło, że mój wyścig stał się od tego momentu trudniejszy. Zatrzymałem się w tym samym czasie co Hamilton, zbudowałem odpowiednią przewagę. Jednak z jakiegoś powodu nasz pit-stp nieco się przedłużył - powiedział Bottas w rozmowie z "Motorsportem".

29-latek doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Verstappen nie ustąpi mu miejsca. - Wyjechał zaraz obok mnie. Trzymałem swoją linię, a on zaczął skręcać w prawo i wypychać mnie w kierunku bandy. Doszło do kontaktu, trafiłem w ścianę. Koło zostało zniszczone i musiałem ponownie zjechać do alei serwisowej. Myślałem, że spadnę na koniec stawki. Tak się nie stało, więc miałem szczęście w nieszczęściu. Mogło się to skończyć o wiele gorzej - dodał kierowca z Finlandii.

Sędziowie uznali Verstappena winnym incydentu w alei serwisowej i nałożyli na niego karę pięciu sekund. W efekcie, mimo dojechania do mety na drugiej pozycji, kierowca Red Bull Racing spadł w klasyfikacji wyścigu na czwartą lokatę. Decyzja stewardów nie przypadła mu jednak do gustu (czytaj więcej o tym TUTAJ).

- Nie wiedziałem, że Bottas jest obok mnie. Red Bull wypuścił mnie ze stanowiska i jechałem przed siebie. Było ciasno. Szkoda, że doszło do kontaktu, ale nie miałem prawa go zobaczyć - wytłumaczył się Verstappen.

Czytaj także: Verstappen zasłużył na podium w Monako 

Najwięcej na tym zamieszaniu zyskał Sebastian Vettel, który w ten sposób zakończył Grand Prix Monako na drugim miejscu. - Trudno mi ocenić karę dla Verstappena. Nie odzyskam już drugiej pozycji, którą straciłem wskutek tego incydentu. Myślę, że decyzja sędziów była dobra. Nie mogli nic więcej zrobić - podsumował Bottas.

Źródło artykułu: