F1: Sebastian Vettel i koniec kariery. Argumenty przemawiają za tym, by Niemiec powiedział "dość"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Sebastian Vettel od niemal roku nie wygrał wyścigu w F1, powoli przegrywa też wewnętrzną walkę z Charlesem Leclercem w Ferrari. Dlatego trudno upatrywać w nim kandydata do walki o tytuł. Wyjściem dla 32-latka może być koniec kariery.

W tym artykule dowiesz się o:

Odkąd Sebastian Vettel trafił do Ferrari w roku 2015 ma jedno marzenie - zdobyć dla stajni z Maranello tytuł mistrzowski w F1 i nawiązać do osiągnięcia swojego idola, Michaela Schumachera. Tyle że dla Vettela obecny sezon jest piątym spędzonym w Ferrari i nic nie wskazuje na to, aby marzenie miało się spełnić.

Największą szansę Vettel miał w ubiegłym roku. Ferrari stworzyło samochód, który momentami był lepszy od Mercedesa, ale jeśli chodzi o umiejętności kierowców, Lewis Hamilton nakrył swojego głównego rywala czapką. W efekcie już w drugiej fazie sezonu było pewne, że Brytyjczyk zgarnie piąty tytuł mistrzowski.

Czytaj także: Nietypowe zachowanie Kubicy po wyścigu

W obecnej kampanii Hamilton pewnie zmierza po szóste mistrzostwo. Vettel nawet nie jest brany pod uwagę jako kandydat do tytułu. Dlatego jest co najmniej kilka argumentów, by 32-latek pomyślał nad końcem kariery. Być może już po tym sezonie.

Przykład Fernando Alonso

Hiszpan mógł nadal startować w F1, ale zrozumiał, że kierowca z takim talentem i umiejętnościami nie powinien być zamieszany w walkę o miejsce w dziesiątce. Problemem Fernando Alonso był bowiem brak konkurencyjnego samochodu. Dlatego 37-latek postanowił poszukać innych wyzwań, a sezon 2018 był jego ostatnim w F1.

ZOBACZ WIDEO: Niezręczne pytanie o przyszłość Roberta Kubicy. Obok siedział sponsor

Vettel ma konkurencyjny samochód, ale nie na tyle, by walczyć z Mercedesem. Ostatnio też coraz częściej ma problemy, by pokonać reprezentantów Red Bull Racing. Czy oglądanie czterokrotnego mistrza świata, który ma problemy aby w ogóle dostać się na podium ma sens?

Potwierdza się przy tym opinia, jakiej Vettel dorobił się podczas startów w Red Bullu. To kierowca dobry, ale nie wybitny. Zdobywał seryjnie tytuły mistrzowskie, ale w czasach ogromnej dominacji "czerwonych byków" nad resztą stawki. Gdy samochody mają zbliżony potencjał, Vettel nie jest już w stanie rozstrzygnąć rywalizacji na własną korzyść.

Coraz większa presja

Vettel nigdy nie był kierowcą odpornym psychicznie. Gdy w Red Bullu naciskał go Mark Webber, potrafił dramatyzować i domagać się od ekipy działań i statusu kierowcy numer jeden. Gdy w zeszłym roku toczył zażartą walkę o tytuł mistrzowski z Hamiltonem, to w kilku sytuacjach wykręcał "bączki", potrafił też rozbić się na prowadzeniu w Grand Prix Niemiec.

W roku 2019 sytuacja się tylko pogorszyła, a Vettel znów nie trzyma ciśnienia. "Bączka" wykręcił w Bahrajnie, gdy tylko Hamilton zbliżył się do niego na kilkadziesiąt centymetrów. W Kanadzie pod naporem Brytyjczyka nie ustrzegł się błędu i wyleciał z toru. Można się spierać czy kara sędziów dla Niemca była słuszna czy nie, ale gdyby nie presja wywierana przez Hamiltona i pomyłka Vettela, to stewardzi nie mieliby zajęcia.

Podsumowaniem wybryków kierowcy Ferrari była kolizja z Maxem Verstappenem w Grand Prix Wielkiej Brytanii. Trudno ją nawet logicznie wytłumaczyć. Nerwy, pośpiech, presja? Mieszanka tych czynników doprowadziła najpewniej do tego, że Niemiec uderzył w tył samochodu Verstappena i zrujnował sobie kolejny wyścig.

Statystyki przeciwko Vettelowi

Ferrari swój ostatni wyścig w F1 wygrało pod koniec października 2018 roku. Tyle że wtedy jako pierwszy na linię mety wjechał Kimi Raikkonen. Aby odnaleźć na kartach historii sukces Vettela musimy cofnąć się o kilka miesięcy. Niemiec triumfował w Grand Prix Belgii pod koniec sierpnia.

Trudno uznawać kierowcę za kandydata do tytułu, a nawet za lidera takiej ekipy jak Ferrari, jeśli przez niemal rok nie potrafi on wygrać wyścigu w Formule 1. Oczywiście, Włosi są w tej chwili w słabszej formie, ale mieli też swoje szanse. Jednak gdy się nadarzały, to Vettel nie potrafił ich wykorzystać, albo wykorzystywał je ktoś inny, czytaj Kimi Raikkonen.

Vettelowi nie pomogła nawet zmiana strategii we włoskim zespole. W lutym tego roku Mattia Binotto, nowy szef Ferrari, mianował go zdecydowanym liderem. Zapowiedział, że w sytuacjach stykowych ekipa będzie faworyzować Vettela. To zresztą widzieliśmy w pierwszych wyścigach nowego sezonu F1, gdy kilkukrotnie odstawiano na bok znacznie szybszego Charlesa Leclerca. Ferrari działało w ten sposób na własną szkodę, a nie dało to efektu i w żaden sposób nie obudziło Vettela.

Rosnąca gwiazda Leclerca

I to właśnie Leclerc powinien być największym zmartwieniem Vettela i być może powodem, dla którego warto powiedzieć "żegnaj F1". Podczas gdy eksperci debatują nad przyszłością i umiejętnościami niemieckiego kierowcy, 21-latek robi swoje. W Wielkiej Brytanii był w stanie po raz czwarty z rzędu stanąć na podium F1.

W klasyfikacji generalnej Leclerc traci do Vettela już tylko trzy punkty i może się okazać, że przy okazji Grand Prix Niemiec w Ferrari dojdzie do symbolicznej zamiany miejsc.

Znamienne jest to, że gdy tylko warunki torowe i pogodowe pasują Ferrari, co w tym roku jest niezbędne do pokonania Mercedesa, to Leclerc góruje nad Vettelem. To właśnie Monakijczyk miał pole position w Bahrajnie i Austrii. Choć trzeba też przyznać, że ciągle musi się uczyć i unikać błędów, bo wypadek w sesji kwalifikacyjnej zmarnował jego pracę w Azerbejdżanie, gdzie też dominował nad Vettelem.

Czytaj także: O krok od dramatu Red Bulla na Silverstone

Leclerc znajduje się na krzywej wznoszącej. Już teraz coraz częściej przez radio żąda od Ferrari wyjaśnień, gdy zespół faworyzuje Vettela, a w roku 2020 nikt przy zdrowych zmysłach w Maranello nie da Niemcowi pozycji lidera. Jeśli Leclerc i Vettel zaczną kolejną kampanię na równych prawach, to młody Monakijczyk szybko rozstrzygnie ten pojedynek na swoją korzyść.

Chyba że Niemiec postanowi zakończyć karierę. Zrobić chociażby to, na co zdecydował się Nico Rosberg po sezonie 2016, gdy zrozumiał, że nigdy więcej nie pokona Lewisa Hamiltona. Vettel ma cztery tytuły mistrzowskie w F1 i tego nikt mu nie odbierze. Zapisał się w historii jako jedna z legend tego sportu. Po co rozmieniać się na drobne?

Komentarze (13)
avatar
Dawid Bielski
17.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylko kogo do Rarri? Najlepiej jakiegoś wingmana Bottas by się zdał idealnie tylko Sedesom brak jaj żeby postawić na Ocona, chociaż najlepszy scenariusz jakby Kimi znowu wrócił to by był duet m Czytaj całość
avatar
hulgarny wuj
16.07.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Kłapouch.
Ty lepiej skończ ze sobą, albo sam skończ karierę bazgrania farmazonów.
Vettel zgarnia 40 baniek za sezon a ty go wysyłasz na emeryturę?
Zluzuj majty chłopaczyno .... 
Rbej
16.07.2019
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Jakby Vettel nazywał się Kubica i był Polakiem, to byłby w Polsce Bogiem....A kończyć karierę to powinien autor tego artykułu.... 
avatar
AndrzejWyścigówka
16.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Ciekawe kogo mają na oku w Ferrari bo nie sądzę aby postawili na dwóch młokosów. 
avatar
Wschodni Płomien
16.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Szwab juz sra w gacie jak widzi Leclerca,nigdy nie byl dobrym kierowca jedynie mial dobry bolid, w takim to i Kubica by byl majstrem.