Przed sezonem Nicholas Latifi podpisał kontrakt, który zagwarantował mu występy w sześciu sesjach treningowych F1. Jeśli popatrzymy na to z perspektywy czasu, rozkład jazd 24-latka wygląda bardzo ciekawie. Aż trzy treningi odbędzie on w czterech ostatnich weekendach F1 tego sezonu.
Wygląda to tak, jakby Williams od początku wyznaczył Latifiego na następcę Roberta Kubicy w przyszłym roku, będąc świadomym możliwości finansowych Kanadyjczyka. Trudno inaczej nazwać zbliżające się treningi F1, jak przygotowaniem do sezonu 2020. Zwłaszcza że na tym etapie kampanii Williams testuje już sporo części z myślą o kolejnym roku.
Latifi na cenzurowanym
W świecie F1 wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że Latifi na 99 proc. będzie kierowcą Williamsa w sezonie 2020. Innych kandydatów bowiem nie ma. Robert Kubica sam skreślił się z listy życzeń, Nico Hulkenberg uczynił podobnie. Na dodatek Niemiec nie posiada wsparcia sponsorskiego, więc byłby dla Brytyjczyków nieprzydatny.
ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
Czytaj także: Kubica wraca do Meksyku po dekadzie
Nie zmienia to faktu, że nazwisko Latifiego budzi wątpliwości. Wprawdzie ma on już zapewnioną superlicencję na rok 2020 i będzie mógł startować w F1, ale nie udało mu się zdobyć tytułu mistrzowskiego w Formule 2. Poziom tej serii w tym sezonie mocno się obniżył, po tym jak w ciągu jednej zimy aż trzech najlepszych kierowców F2 awansowało do F1 (George Russell, Alexander Albon, Lando Norris).
Znamienne jest to, że kierowca z Kanady startował w F2 od roku 2014 i dopiero w tym sezonie był w stanie osiąga dość dobre wyniki. Tacy kierowcy jak Charles Leclerc czy George Russell potrzebowali roku, by dostać się do F1. Tymczasem Kanadyjczyk bardzo długo nie potrafił uzyskiwać takich wyników, by wywalczyć sobie pozwolenie na jazdę w F1.
Dlatego Latifi nie będzie miał łatwego życia. Jeśli w najbliższych sesjach treningowych będzie kręcić gorsze czasy od Russella, a wiele na to wskazuje, możemy być świadkami zapowiedzi tego, co dziać się będzie w sezonie 2020. W padoku F1 nikt nie ma chyba wątpliwości, że Russell talentem bije na głowę starszego kolegę i ten będzie dla niego jeszcze mniejszym wyzwaniem niż Kubica w tym roku.
Może się okazać, że Williams jeszcze zatęskni za Kubicą. W takiej sytuacji będzie musiał jednak popatrzeć na swoje konta bankowe, bo 24-latek z Kanady zagwarantuje Brytyjczykom znacznie większe przelewy niż krakowianin i Orlen. Majątek Michaela Latifiego, ojca Nicholasa, liczony jest w miliardach dolarów.
Kontrakt gotowy. Ogłoszenie w Abu Zabi?
Z punktu widzenia polskich kibiców ciekawe będzie śledzenie rywalizacji Kubicy i Latifiego w treningach F1. Razem wystąpią oni w pierwszej sesji przed Grand Prix Stanów Zjednoczonych. Pojawia się tylko jedno "ale". W Austin kanadyjski kierowca korzystać będzie z samochodu Russella, który zdaniem wielu zbudowany jest z lepszych części.
Przykład tego mieliśmy w sierpniu w Grand Prix Belgii, gdy Latifi po raz ostatni mierzył się z Kubicą w treningu i za kierownicą samochodu Russella był w stanie wykręcić lepszy czas.
Dlatego plan Williamsa na najbliższe tygodnie wydaje się być jasny. Brytyjczycy będą dążyć do tego, by w Austin kierowca z Kanady był szybszy od Kubicy. Nawet jeśli będzie to tylko trening. Claire Williams będzie mogła później wykorzystywać jego wyniki do tego, by tłumaczyć decyzję o zakontraktowaniu Latifiego w miejsce Polaka.
Czytaj także: Kubica tajemniczy ws. przyszłości
Zagraniczne media taką narrację kupią bez mrugnięcia okiem. W F1 bowiem głównie patrzy się na stoper, nie analizuje szczegółowo przyczyn wyniku danego kierowcy. Zwłaszcza że ekipa z Grove już teraz prowadzi odpowiednią narrację. - Nicholas do tej pory wykonał dla nas niesamowicie dobrą robotę. Za każdym razem, gdy dostawał szansę, to byliśmy z niego zadowoleni - powiedział przed GP Meksyku Dave Robson z Williamsa (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Ogłoszenia kontraktu Latifiego w Williamsie należy spodziewać się najpóźniej przed Grand Prix Abu Zabi, które zakończy sezon F1. Kanadyjczyk będzie gościć na torze Yas Marina, bo tam też odbędzie się runda finałowa Formuły 2. Już po weekendzie wyścigowym będzie mógł wziąć udział w posezonowych testach Pirelli, jakie zaplanowano w Abu Zabi.