Przed tym sezonem pojawiały się głosy, że Ferrari mocno ryzykuje dając szansę jazdy w swoim zespole zaledwie 21-letniemu Charlesowi Leclercowi. Włosi nie zwykli bowiem stawiać na tak młodych kierowców ze względu na presję, jaka towarzyszy startom w czerwonym samochodzie z Maranello.
Tymczasem Leclerc udowodnił, że posiada odpowiedni talent i w pełni zasługiwał na szansę w Ferrari. Monakijczyk zepchnął do defensywy Sebastiana Vettela i to on wydaje się być teraz liderem teamu z Maranello. Zwłaszcza że zajmuje wyższą pozycję w klasyfikacji kierowców F1.
Czytaj także: Kubica wraca do Meksyku po dekadzie
- Muszę przyznać, że spodziewałem się większych problemów i nerwów u niego. Pojawił się w nowym środowisku, ma za partnera czterokrotnego mistrza świata F1. A zamiast tego, jego talent rozbłysł w pełni. Popełnił kilka błędów, na początku roku, ale zawsze potrafił się do nich przyznać. To jest kierowca, który chce się rozwijać - ocenił w "Corriere dello Sport" Mario Isola, szef motorsportu w Pirelli, które dostarcza opony do F1.
Być może sezon w wykonaniu Leclerca byłby jeszcze lepszy, gdyby nie forma Ferrari. Włosi zaczęli rok 2019 z samochodem, który fatalnie spisywał się na krętych torach. Obrana przez nich koncepcja aerodynamiczna okazała się bowiem wadliwa. Dopiero w końcówce sezonu czerwone samochody były w stanie rzucić wyzwanie Mercedesowi.
Czytaj także: Kubica tajemniczy ws. przyszłości
- Być może Ferrari będzie żałować po sezonie, że w niektórych wyścigach nie wycisnęło maksimum ze szans jakie mieli. Jednak też zyskali konkretną wiedzę. To zaprocentuje w roku 2020, gdy wszystko zacznie się od nowa. Wtedy od początku sezonu powinni dysponować konkurencyjną maszyną - dodał Isola.
ZOBACZ WIDEO: Serie A. Cagliari - SPAL: przepiękny gol Nainggolana i zwycięstwo gospodarzy [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]