Latem doszło do głośnej zamiany kierowców pomiędzy Red Bull Racing a Toro Rosso. "Czerwone byki" nie były zadowolone z postawy Pierre'a Gasly'ego, który nie był w stanie dotrzymać kroku Maxowi Verstappenowi. Francuz został relegowany z ekipy, a jego miejsce zajął Alexander Albon.
Tymczasem to Gasly stanął na podium GP Brazylii, co było dla niego olbrzymią ulgą po doświadczeniach sprzed kilku miesięcy. - Pierre miał dwie opcje. Opuścić głowę i się załamać albo podziękować za to, że nadal jest w F1 i potraktować resztę sezonu jako okazję. Bo Red Bull wciąż w niego wierzy - powiedział w "Speedweek" Christian Horner, szef zespołu z Milton Keynes.
Czytaj także: Juan Manuel Correa chce wrócić do ścigania po fatalnym wypadku
Brytyjczyk podkreślił, że Gasly nadal należy do programu Red Bulla i może jeszcze wrócić do głównego zespołu. - Gdybyśmy stracili w niego wiarę, to pozwolilibyśmy mu odejść latem i zwolnilibyśmy go z kontraktu. Jednak on ma ogromny talent. Dlatego nadal jest z nami - dodał Horner.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"
Obecnie jest już jasne, że Gasly w sezonie 2020 pozostanie kierowcą Toro Rosso, bo Albon zachował swoje miejsce w głównym zespole. Francuz stanie jednak przed szansą, by w mniejszym zespole jeszcze raz udowodnić swoje możliwości.
Czytaj także: Robert Kubica w Racing Point i DTM?
- Myślę, że ponowne rozpoczęcie rozdziału z Toro Rosso okazało się ulgą dla Pierre'a. U nas już podczas testów zimowych zanotował dwa poważne wypadki. Najwyraźniej presja i oczekiwania były zbyt duże i nie było mu łatwo. Niektóre wyścigi nie poszły po jego myśli, a potem media na niego naciskały i krytykowały go. Ciśnienie rosło i rosło, aż nadszedł moment, by zrzucić tę presję z jego barków - wyjaśnił szef Red Bulla.
Słowa Hornera sprawiają, że w roku 2020 oczy ekspertów i kibiców ponownie będą zwrócone na Gasly'ego i Albona. Może się bowiem okazać, że Red Bull ponownie dokona zamiany swoich kierowców. Wszystko zależeć będzie od ich rezultatów w F1.