Świat się zmienia na naszych oczach, bo firmy z państw do tej pory nieuczestniczących w globalnych wydarzeniach sportowych rozwijają się na tyle, że są w stanie wyłożyć zawrotne dla przeciętnego Kowalskiego sumy na sponsoring sportowy. Nie chodzi tylko o Formułę 1. Kluby piłkarskie zaczęły trafiać w ręce szejków, coraz częściej w futbol inwestuje chiński kapitał, na sport stawia też chociażby Azerbejdżan.
W ten trend wpisał się Orlen, zostając w roku 2019 jednym z głównych sponsorów Williamsa. Decyzja przez wielu krytykowana, ale obroniła się wypracowanym przez Roberta Kubicę ekwiwalentem reklamowym. Być może reakcja części Polaków wynikała z tego, że po prostu nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że firma z Polski może być częścią wielkiego świata sportowego.
Razem z Orlenem w F1 pojawiły się Rich Energy oraz SportPesa. Ta pierwsza firma, produkująca napoje energetyczne, przed sezonem 2019 też rozmawiała z Williamsem. Negocjacje upadły, gdy Claire Williams zażądała… gwarancji bankowych. O Rich Energy w padoku mówiło się bowiem "firma-krzak". Brytyjczycy dobili za to targu z Haasem, płacąc Amerykanom mniej niż oferowali Williamsowi.
ZOBACZ WIDEO F1. Czy Robert Kubica ma szansę na udział w wyścigu w sezonie 2020? Ekspert rozwiewa wątpliwości
Wydawało się, że Haas zyskał zaufanego partnera. Firmę z Wielkiej Brytanii, która przez lata będzie się promować poprzez F1, by dorównać Red Bullowi. Skończyło się na… zakończeniu współpracy poprzez wpis szefa Rich Energy na Twitterze (!), niezapłaceniu wszystkich obiecanych pieniędzy i pożegnaniu się z logotypami Rich Energy z samochodów Haasa jeszcze we wrześniu 2019 roku.
Teraz do listy wstydu dołączyła SportPesa. Bukmacher działający głównie w Afryce, choć oficjalnie posiadający siedzibę w Liverpoolu. Współpraca z zespołem Racing Point miała być okazją, by zwiększyć rozpoznawalność marki i podbić kolejne rynki. Wiele wskazuje, że nic z tego nie będzie, bo kilkuletnią umowę właśnie zerwano. W poniedziałek Racing Point przedstawił nowego sponsora tytularnego - BWT.
SportPesa wpadła w tarapaty, bo licencję na prowadzenie działalności bukmacherskiej zabrał jej rząd Kenii. Powody? Oskarżenia o unikanie płacenia podatków, zezwalanie na grę nieletnim.
Przykłady tych firm warto przytoczyć, bo pokazują, że w świecie, w którym obraca się milionowymi kwotami (kontrakt Rich Energy miał opiewać na ok. 12 mln euro, SportPesy - 18 mln euro), łatwo zaliczyć wpadkę. Wybrać mało wiarygodnego partnera, który wpędzi firmę w kolejne kłopoty. W przypadku Haasa i Racing Point na biednych nie trafiło, bo oba zespoły należą do miliarderów. Co najwyżej, wskutek problemów Gene Haas czy Lawrence Stroll będą musieli dorzucić do budżetu nieco więcej gotówki.
Wystarczy sobie jednak wyobrazić, jakie skutki dla Williamsa miałoby postawienie na tak mało wiarygodnego partnera. Gdyby stajnia z Grove w sezonie 2019 od jednego ze sponsorów nie otrzymała całej obiecanej kwoty, to najpewniej znów bylibyśmy świadkami spóźnienia na testy, a inżynierowie i mechanicy mogli pomarzyć o częściach zamiennych. Zresztą, poproszenie Rich Energy o gwarancje bankowe miało wynikać z faktu, że Brytyjczycy nieco sparzyli się na rosyjskim SMP Racing. Można się tylko domyślić z jakiego powodu...
Williams miał szczęście, że przed rokiem trafił na Orlen. Firmę, która okazała się rzetelnym partnerem. Szkoda tylko, że nie można tego samego powiedzieć o drugiej stronie. Wystarczy przypomnieć chociażby słynne wycofanie Roberta Kubicy z wyścigu w celu oszczędzania części.
Orlen w roku 2020 nadal będzie obecny w F1, tym razem jako partner tytularny Alfy Romeo. Pozostaje się cieszyć, że polska firma buduje sobie pozytywną renomę w tak eksluzywnym świecie, jakim bez wątpienia jest Formuła 1. Płockie przedsiębiorstwo nie tylko realizuje w ten sposób swoją strategię związaną z rebrandingiem stacji w Niemczech czy Czechach, ale też pozytywnie wpływa na wizerunek Polski na świecie.
Czytaj także:
Renault zostaje w Formule 1. Nowe władze firmy są na "tak"
Pieniądze w DTM znacznie mniejsze niż w F1