Koronawirus. Formuła 1 będzie wysyłać na bezrobocie. Carlos Sainz senior nie ma wątpliwości

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: McLaren podczas pit-stopu
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: McLaren podczas pit-stopu

- Trzeba wprowadzić system, który czasowo pozwoli wysłać pracowników F1 na bezrobocie - uważa Carlos Sainz senior, który boi się o przyszłość małych zespołów. Jego zdaniem, podjęcie tej trudnej decyzji jest kwestią czasu.

W tym artykule dowiesz się o:

W Hiszpanii obowiązuje dekret ERTE, który pozwala firmom na tymczasową redukcję zatrudnienia w związku z siłą wyższą. W ten sposób hiszpańscy przedsiębiorcy mają walczyć ze skutkami kryzysu wywołanego przez koronawirusa.

ERTE jest też wykorzystywany przed kluby sportowe. Chociażby kilka podmiotów w piłkarskiej Primera Division miało straszyć swoich graczy tym, że jeśli nie zgodzą się na redukcję pensji, to zostaną wobec nich zastosowane przepisy dekretu i zostaną tymczasowo wysłani na bezrobocie.

- Myślę, że nadejdzie czas na ERTE również w Formule 1 - powiedział w radiu Cadena Ser Carlos Sainz senior, były mistrz świata WRC i trzykrotny zwycięzca Rajdu Dakar.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

- Trzeba wprowadzić system, który czasowo pozwoli wysłać pracowników F1 na bezrobocie. Myślę, że lada moment będą wiadomości na ten temat. W Formule 1 pracuje mnóstwo ludzi. Jeśli nie ma wyścigów, to nie ma dochodów - dodał ojciec Carlos Sainza juniora, kierowcy McLarena.

Zdaniem Hiszpana, tylko takie postępowanie może uratować F1. Tymczasowo zwolnieni pracownicy mieliby bowiem gwarancję powrotu do pracy w momencie, gdy królowa motorsportu wznowi rywalizację. - Przy budżetach 200-250 mln euro, straty mogą być ogromne. Dlatego coś musi się zmienić. Zespoły nie mogą siedzieć bezczynnie i nic nie robić - stwierdził 57-latek.

Równocześnie Sainz wierzy, że uda się wznowić sezon F1. - Chcę tak myśleć. Mając oczywiście respekt do tego wszystkiego, co dzieje się na świecie. Nie będziemy zamknięci na zawsze. Lekarze i eksperci w końcu znajdą lek na koronawirusa. Mam nadzieję, że za miesiąc znów będziemy żyć normalnie - dodał.

Kierowca rajdowy martwi się jednak o skutki, jakie koronawirus wywoła w Wielkiej Brytanii. Kraj ten początkowo zbagatelizował problem, a ostatnio odnotowuje rekordowy wzrost zachorowań na COVID-19. - Świat F1 jest w dużej mierze zdeterminowany tym, co się dzieje na Wyspach. Oni znajdują się nawet za Hiszpanią w walce z tą chorobą i nie mają zbyt wielu środków na pokonanie jej - zakończył Sainz.

Czytaj także:
Bernie Ecclestone nie boi się koronawirusa
F1 postawi na wyścigi bez publiczności?

Komentarze (0)