Greg Maffei i Chase Carey to dwie najważniejsze osoby w świecie Formuły 1. Ten pierwszy bezpośrednio rządzi firmą Liberty Media, do której należy m.in. F1. Carey szefuje zaś królowej motorsportu i jego zadaniem jest wykonywanie zadań zleconych przez Maffeia.
Z raportu opublikowanego przez spółkę Liberty Media dowiedzieliśmy się, że Maffei w roku 2019 zarobił ponad 44 mln dolarów. To znaczący wzrost względem tego, co amerykański menedżer otrzymał w roku 2018 (20,1 mln dolarów) i 2017 (19,8 mln dolarów).
Liberty Media wzrost wynagrodzenia Maffeia tłumaczy tym, że spółka odnotowała znaczący wzrost przychodów. Ponadto miał on pchnąć F1 we właściwym kierunku poprzez szereg zmian, których efekty mamy zobaczyć w przyszłości.
ZOBACZ WIDEO: Prezes Orlenu o wspieraniu sportowców. "Nie chodzi tylko o wizerunek i biznes"
Tyle że wszelkie pozytywne zmiany, chociażby rewolucja techniczna w F1, mogą przegrać z obecnym kryzysem wywołanym koronawirusem. Doprowadził on do tego, że w marcu Formuła 1 w atmosferze skandalu odwołała Grand Prix Australii. Łącznie przełożono już dziewięć tegorocznych wyścigów. Jako że nie ma szans na rozegranie wszystkich zaplanowanych rund, uderzy to finansowo w F1 i zespoły.
Wiadomość o wysokości pensji Maffeia może zbulwersować szefów tych ekip F1, które obecnie ledwo wiążą koniec z końcem. Może się bowiem okazać, że część z nich nie przetrwa kryzysu w F1. Już kilka dni temu Williams musiał ratować się wielomilionową pożyczką. Teamy znajdują się w trudnej sytuacji, bo przy braku wyścigów nie zarabiają pieniędzy.
Dość powiedzieć, że w samej F1 więcej od Maffeia zarabia jedynie Lewis Hamilton. Obecny kontrakt kierowcy Mercedesa ma opiewać na kwotę ok. 45-50 mln dolarów.
Czytaj także:
Daniel Ricciardo zarobi mniej z powodu koronawirusa
Giovinazzi popiera wyścigi F1 bez kibiców