F1. George Russell ważniejszy niż Sebastian Vettel. Mercedes ustalił swoje cele
- Najpierw zastanowimy się, co zrobić z Russellem. Dopiero potem pomyślimy o Vettelu - zdradził Toto Wolff, szef Mercedesa. Austriak podkreślił przy tym, że ciągle największe szanse na dalsze starty mają Lewis Hamilton i Valtteri Bottas.
Nie oznacza to jednak, że Vettel ma szanse na transfer do stajni z Brackley. Priorytetem Mercedesa jest dalsza kontynuacja współpracy z Lewisem Hamiltonem i Valtterim Bottasem. Dodatkowo w odwodzie jest znacznie młodszy, 22-letni George Russell. Brytyjczyk w tej chwili znajduje się na "zesłaniu" w Williamsie.
- Najpierw zastanowimy się, co zrobić z Russellem. Dopiero potem pomyślimy o Vettelu. Jednak to nie jest najważniejsze w tej chwili. Muszę się skupić na własnym zespole i własnych kierowcach w pierwszej kolejności - skomentował Wolff w "Frankfurter Allgemeine".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Beckham wciąż ma to coś. Nie dał szans synowi w popularnej grzeSam Vettel miał powiedzieć swoim bliskim, że bierze pod uwagę dwie opcje - starty w Mercedesie albo zakończenie kariery. Wynika to z faktu, że w innych czołowych teamach F1 miejsca są zajęte. - Wciąż są dla niego ciekawe opcje w F1. Jednak sam zadecyduje, co chce zrobić, czy woli zakończyć swoją przygodę czy może przejść do innej ekipy. Wszystko jest w rękach Sebastiana. Na pewno niemiecki kierowca w niemieckim samochodzie to dobra historia pod względem marketingu - dodał szef ekipy z Brackley.
Według nieoficjalnych informacji, Mercedes osiągnął już pełne porozumienie z Hamiltonem i tylko kwestią czasu jest podanie tego do wiadomości publicznej. Wolff zdradził jednak, że nie powinniśmy się spodziewać jakichkolwiek komunikatów w najbliższym czasie.
- Na pewno nie będziemy działać tak szybko jak Ferrari czy McLaren, które już ogłosiły swoje składy. Jak wprowadzać innowacje i rozwijać maszynę, skoro kierowca może wykorzystać tę wiedzę przeciwko tobie w kolejnym roku? Nie chcemy się postawić w takiej sytuacji - ocenił Austriak.
- Vettel? Na pewno szkoda, że kończy się pewna epoka wraz z jego odejściem z Ferrari. Jego słowa na pewno mają znaczenie. Żaden dobry zespół nie może zignorować takiego kierowcy z czterema tytułami mistrzowskimi - podsumował Wolff.
Czytaj także:
Spór o umiejętności Roberta Kubicy i Kimiego Raikkonena
Fernando Alonso miał podpisać przedwstępną umowę