Lewis Hamilton w środowy poranek zamieścił w social mediach wpisy, w których zaatakował Helmuta Marko. Była to reakcja na rzekomy wywiad doradcy Red Bull Racing, który miał powiedzieć w RTL, że zajmowanie się tematem rasizmu jest "odwracaniem uwagi od problemów".
Kłopot w tym, że Marko będąc gościem RTL w ogóle nie poruszał tematu akcji "Black Lives Matter" i zaangażowania się w nią przez Hamiltona. Hamilton jeszcze w środę usunął kontrowersyjny wpis, a jak donosi "The Independent", aktualny mistrz świata wykonał też telefon do Austriaka i przeprosił za swoją pomyłkę.
- Lewis zapytał mnie, co tak naprawdę powiedziałem w wywiadzie dla RTL. Nie wiedziałem nawet, o co mu chodzi. Wtedy wszystko się zaczęło. Jego telefon i pytanie kompletnie mnie zaskoczyło - powiedział doradca Red Bulla w rozmowie z "Autosportem".
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
Marko jest świadom tego, że Hamilton ma bardzo wrażliwą naturę i często angażuje się w różnego rodzaju kampanie społeczne. Dlatego też nie ma pretensji do kierowcy Mercedesa. Zwłaszcza że Hamilton na własnej skórze przekonał się czym jest rasizm.
- Lewis jest bardzo mocno zaangażowany w ten temat. Jest kierowcą wyścigowym, więc nie jest zobowiązany do sprawdzania, czy słowa cytowane w jakimś artykule faktycznie padły czy nie. Dlatego jego pierwotna reakcja jest dla mnie w 100 proc. zrozumiała - dodał Marko.
Serwis "Essentially Sports", który jako pierwszy przytaczał rzekome słowa Marko, również przeprosił 77-latka. Brytyjski portal wyjaśnił, że padł ofiarą oszustwa - cytowane słowa Austriaka zamieszono na twitterowym koncie, które założono w celu wyśmiewania Helmuta Marko.
Czytaj także:
Lewis Hamilton znów wywołał aferę
Robert Kubica śmieje się ze swojej sytuacji