Film wstępnie otrzymał tytuł "Enzo Ferrari" i będzie reżyserowany przez Michaela Manna, który przeciętnemu kinomaniakowi znany jest z takich dzieł jak "Gorączka", "Informator" czy "Wrogowie publiczni".
Wydarzenia w filmie mają się koncentrować wokół roku 1957, który był bardzo burzliwy dla Ferrari. Wtedy włoska firma uchroniła się przed bankructwem, zaś Enzo Ferrari żył w ostrym konflikcie z Watykanem. Stolica Apostolska atakowała Ferrariego, po tym jak jeden z kierowców tej firmy zginął na trasie wyścigu Mille Miglia. Wtedy też Enzo Ferrari stracił syna Dino, który cierpiał na dystrofię mięśniową i zmarł mając ledwie 24 lata.
Mann w rozmowie z serwisem Deadline.com zdradził, że spędził niemal dwie dekady na opracowywaniu projektu filmu i nie może się już doczekać rozpoczęcia produkcji na planie "Enzo Ferrari".
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
- Prawdziwa siła tego dzieła tkwi w tym, że ci ludzie byli pełni emocji, życie umieszczało ich w skomplikowanych i ekstremalnych sytuacjach. Do tego dochodzi wybuchowa moc i śmiertelne piękno wyścigów. U podstaw tych wydarzeń leży ogromny dramat i dlatego temat Enzo Ferrariego ciągle był przy mnie - stwierdził Michael Mann.
Postać Enzo Ferrariego pojawiała się już na dużym ekranie. W roku 2003 w filmie biograficznym w twórcę firmy z Maranello wcielił się włoski aktor Sergio Castellitto. Dekadę później Augusto Dallara zagrał Enzo Ferrariego w filmie "Wyścig" (ang. "The Rush), który opowiadał walce o tytuł mistrzowski w F1 pomiędzy Nikim Laudą a Jamesem Huntem.
Mann pokazał ostatnio, że potrafi tworzyć dobre filmy przedstawiające kulisy świata motorsportu. To właśnie on był producentem wykonawczym filmu "Le Mans '66" (ang. Ford v Ferrari) o kulisach wyścigu długodystansowego 24h Le Mans, w którym amerykański gigant mierzył się z konkurencją z Włoch.
Czytaj także:
Wypadku Zanardiego można było uniknąć
Robert Kubica może liczyć na profesjonalistów