F1. Lawrence Stroll wyrzuci z zespołu własnego syna? "Nie będę mieć pretensji"

Materiały prasowe / Racing Point / Na zdjęciu: Lance Stroll
Materiały prasowe / Racing Point / Na zdjęciu: Lance Stroll

Lawrence Stroll zainwestował miliony dolarów w Formułę 1, by jego syn odnosił sukcesy. Wyniki Lance'a pozostawiają jednak sporo do życzenia. 21-latek nie będzie mieć pretensji, jeśli własny ojciec wyrzuci go z ekipy po sezonie 2020.

Lance Stroll zadebiutował w Formule 1 w barwach Williamsa w roku 2017. Aby to było możliwe, jego ojciec zainwestował w brytyjską ekipę ogromne środki - nieoficjalnie mówi się o 50 mln dolarów w pierwszym sezonie i nieco mniejszej kwocie w kolejnym. Dodatkowo Lawrence Stroll zorganizował swojemu synowi prywatny program testowy, który też pochłonął olbrzymie środki.

Kanadyjski miliarder szybko zorientował się, że w Williamsie nie odniesie sukcesu, więc w połowie 2018 roku nabył upadające Force India za niespełna 100 mln dolarów i przemianował je na Racing Point.

Walka o miejsce w Aston Martinie

Ekipę z Silverstone w roku 2021 czeka kolejny rebranding - zyska nazwę Aston Martin, bo ubiegłej zimy Stroll senior za kolejnych kilkadziesiąt milionów dolarów przejął spory pakiet akcji brytyjskiego producenta. Biznesmen chce bowiem uzyskać efekt synergii - za pośrednictwem F1 chce promować sportowe samochody spod znaku Aston Martina.

ZOBACZ WIDEO: Tenis. Lotos PZT Polish Tour. Paweł Ciaś: Plan? Przygotować się fizycznie

Aston Martin ma być nową potęgą F1 i tutaj pojawia się problem, bo Sergio Perez, drugi z obecnych kierowców ekipy, notuje znacznie lepsze wyniki niż Lance Stroll. Na dodatek na rynku transferowym dostępny jest Sebastian Vettel, który z końcem roku opuści Ferrari. Kanadyjskiego miliardera kusi wizja zakontraktowania Vettela, bo w końcu mowa o czterokrotnym mistrzu świata F1, który mógłby zostać wykorzystany do promocji samochodów Aston Martina.

Logika podpowiadałaby, aby Stroll senior zwolnił z zespołu własnego syna. Tymczasem to Perez jest jedną nogą poza ekipą. Czy sytuacja może się jeszcze zmienić?

- Takie jest życie. Są relacje zawodowe i są relacje rodzinne. Jeśli tata wyrzuci mnie z zespołu, to nie będę mieć pretensji. To tylko biznes. Czasem tak się dzieje - powiedział Stroll junior kanałowi Channel 4.

- Gdybym otrzymał taki cios, to wytrzymałbym go i ruszył naprzód. Nawet po takim uderzeniu trzeba żyć dalej. Mam dość dobre relacje z ojcem. Jest między nami chemia, nie depcze mi po piętach, a raczej daje mi wolną przestrzeń. Robi to, co do niego należy, aby bolid był szybki, zatrudnia właściwych ludzi. Od lat tworzymy zgrany duet - dodał 21-latek.

Czy Lance Stroll zasługuje na miejsce w F1?

Młody kierowca z Kanady ma jednak świadomość tego, że wielu kibiców uznaje go za pay-drivera i nie widzi dla niego miejsca w F1 ze względu na brak odpowiednich umiejętności.

- Słyszę ten cały hałas ws. mojej osoby. Właściwie słyszę go przez całe życie. Dlatego żyję sobie w mojej własnej, małej bańce i trzymam się ludzi, którzy są dla mnie naprawdę ważni. Reszta to tylko hałas w tle. Po prostu staram się przemawiać na torze - skomentował towarzyszącą mu presję Stroll.

Jeśli ostatecznie ojciec miliarder postanowi zaufać własnemu synowi i zachowa dla niego miejsce w Aston Martinie w roku 2021, to oczekiwania względem Lance'a mogą dodatkowo wzrosnąć. W przyszłym sezonie ekipa z Silverstone ma bowiem dysponować bolidem, który będzie regularnie walczyć o podia w F1.

- Czy to coś zmieni? Czas pokaże. Robię swoje, a nawet jeśli po drugiej stronie garażu pojawi się Vettel, to po prostu będzie kolejnym rywalem do pokonania. Chcę się mierzyć z najlepszymi, stawiając sobie wysoko poprzeczkę - podsumował Stroll.

Czytaj także:
Kimi Raikkonen powinien zakończyć karierę
Ferrari chce surowszej kary dla Racing Point

Komentarze (3)
piotr_sl
12.08.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tja... już ojciec wyrzuci syna z zespołu,redaktorze weź Ty się wreszcie ogarnij...