Lance Stroll zmierzał po podium w GP Toskanii, gdy w samej końcówce wyścigu wypadł z toru przy ogromnej prędkości i uderzył w bandy. Jego bolid uległ niemal całkowitemu zniszczeniu, a na dodatek funkcyjni nie dostrzegli, że nie dogasili pożaru w okolicach silnika. W efekcie po chwili niemal cała maszyna stanęła w płomieniach.
Pech chciał, że Stroll przy okazji GP Toskanii korzystał z szeregu poprawek w swoim bolidzie. Fabryka w Silverstone zdążyła wyprodukować tylko jeden zapas części. Otrzymał je Kanadyjczyk, bo plasował się wyżej w klasyfikacji kierowców niż Sergio Perez.
Rozbicie modelu RP20 sprawiło, że Racing Point ma spory problem. Przed GP Rosji (27 września) fabryka w Silverstone musi wyprodukować szereg nowych części - tak, aby zgodnie z planem Stroll i Perez korzystali z bolidu w tej samej specyfikacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
- Na pewno będziemy musieli wykonać dużo pracy, aby wyprodukować wystarczającą liczbę części, tak aby Lance i Sergio miel takie same maszyny w Rosji - przyznał w Sky Sports Otmar Szafnauer, dyrektor zarządzający Racing Point.
Problem polega na tym, że większość części z bolidu Strolla nie nadaje się już do ponownego użytku. Ekipa ma nieco szczęścia, że akurat kolejny weekend w F1 jest wolny. Z drugiej strony, GP Rosji odbywa się w azjatyckiej części państwa i lada chwila sprzęt Formuły 1 będzie wysyłany do Soczi. Gdyby runda odbywała się na Starym Kontynencie, nowe elementy można by przywieźć na miejsce ciężarówką na ostatni moment.
- Trudno powiedzieć, ile dokładnie dały nam nowe części na jednym okrążeniu. Z tego co liczyliśmy, to jeden pakiet zmian przekładał się na 0,1-0,3 s. na jednym okrążeniu - zdradził Szafnauer.
W słowach szefa Racing Point jest sporo prawdy, bo od początku weekendu z GP Toskanii kierowca z Kanady był szybszy od zespołowego kolegi. Wcześniej to raczej Perez dystansował Strolla. Meksykanin opuścił jednak dwa wyścigi F1 z powodu zakażenia koronawirusem, co ma wpływ na jego pozycję w mistrzostwach.
Czytaj także:
Hamilton przesadził. Śledztwo ws. napisu na jego koszulce
Ferrari nie chce szukać wymówek