Przy okazji trzech weekendów Formuła 1 w sezonie 2021 ma testować wyścigi sprinterskie, które zastąpią w soboty tradycyjne kwalifikacje. Będzie to rywalizacja na skróconym dystansie. Zdaniem szefów F1, ma ona zapewnić kibicom znacznie więcej emocji niż popularna "czasówka".
Jednak wielu kierowców krytykuje pomysł F1, w tym Robert Kubica (szczegóły TUTAJ). Na mocne słowa zdecydował się Max Verstappen.
- Najszybsze bolidy i tak będą z przodu, więc to nic nie zmieni. Z mojego punktu widzenia, nie ma znaczenia, ile wyścigów odbędzie się w weekend. Lepiej, gdy mamy jeden konkretny - powiedział kierowca Red Bull Racing w "De Telegraaf".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak się bawi rodzina Cristiano Ronaldo
- Jeśli stworzysz dobre bolidy, dzięki którym łatwiej będzie jechać tuż za rywalem i wyprzedzać, to nie będziesz potrzebować takich rozwiązań. Tu jednak chodzi o coś więcej niż ulepszenie weekendów. Formuła 1 chce więcej akcji w piątek czy sobotę. Teraz w te dni momentami wieje nudą - ocenił Verstappen.
Zdaniem Holendra, nowy pomysł ma tylko jeden cel - zgarnąć więcej pieniędzy dla F1. - Oni chcą przyciągnąć kibiców na tor w te dni, chcą zarobić więcej pieniędzy. O to w tym chodzi - stwierdził 23-latek.
Kierowca Red Bulla zwrócił uwagę na to, że Formuła 1 pod względem zmian regulaminowych poszła w złą stronę. Verstappen ostatnio oglądał bowiem wyścigi z sezonu 2016 i przypomniał sobie znacznie węższe bolidy. - Byłem tym zdumiony. Już całkowicie zapomniałem o takich maszynach - powiedział.
- Bolidy F1 są teraz za szerokie. W rezultacie nie możesz nimi jeździć poza wyznaczonymi liniami, gdy podążasz za rywalem. Poszerzenie maszyn nie jest dobre dla wyścigów. Mamy lepszą przyczepność i wrażenia z jazdy, ale co jest ważniejsze dla kibiców? - zapytał retorycznie Verstappen.
Czytaj także:
W Mercedesie może zrobić się gorąco
Tor w Monako już powstaje