Charles Leclerc dołączył do Ferrari w roku 2019. Młody Monakijczyk szybko zepchnął w cień Sebastiana Vettela i stał się liderem zespołu. Włosi docenili jego postawę, oferując mu po ledwie kilkunastu miesiącach nowy kontrakt i podwyżkę. Obecnie Leclerc jest związany z Ferrari co najmniej do końca 2024 roku.
Mogłoby się wydawać, że spadek formy Ferrari, które przed rokiem zajęło dopiero szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1, ostudzi zapały Leclerca dotyczące współpracy z ekipą z Maranello. Nic bardziej mylnego.
- Mam umowę z Ferrari do końca 2024 roku, ale już teraz mogę powiedzieć, że chcę ją przedłużyć. Moim zamiarem jest zostać tutaj przez wiele lat. Chcę przyczynić się do sukcesów tego zespołu - powiedział Leclerc w "La Repubblica".
Nie jest tajemnicą, że Ferrari obecnie sporo uwagi poświęca rewolucji technicznej, do której dojdzie w F1 w roku 2022. Dla Włochów ma to być szansa na odzyskanie tytułu mistrzowskiego. Podobnie sprawę widzi Leclerc. - Mam pełne zaufanie do Ferrari i wszystkich ludzi, którzy tu pracują - dodał.
Leclerca i Ferrari łączy szczególna więź. Monakijczyk jest pierwszym kierowcą wywodzącym się z akademii talentów włoskiego producenta, który dotarł do F1. Inwestycja w jego rozwój okazała się trafiona, bo po ledwie jednym sezonie spędzonym w Alfie Romeo (2018) kierowca z księstwa otrzymał awans do Ferrari.
Czytaj także:
Alfa Romeo już myśli o przyszłości
Aston Martin ma rezerwowego
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę