W grudniu 2020 roku Mercedes informował, że w ekipie Formuły 1 dochodzi do zmian właścicielskich. Pieniądze w rozwój stajni z Brackley zainwestował miliarder sir Jim Ratcliffe, założyciel i właściciel potentata chemicznego Ineos. W ten sposób po 33,3 proc. akcji miało trafić do Toto Wolffa (szef Mercedesa w F1), sir Jima Ratcliffe'a i Daimlera.
W najnowszym komunikacie prasowym, wystosowanym do inwestorów, Daimler poinformował, że transakcja nie została ciągle zamknięta. "Zakładamy, że dojdzie do tego w pierwszej połowie 2021 roku. Po tym fakcie Daimler nie będzie miał już kontroli nad zespołem F1" - napisano w raporcie podsumowującym pierwszy kwartał nowego roku.
Nie oznacza to wyjścia Mercedesa z F1, o czym spekulowano przez niemal cały sezon 2020. Jednak Daimler nie będzie musiał już łożyć takich środków na rozwój ekipy i fabryki jak do tej pory. Niemiecka spółka będzie bowiem jedynie mniejszościowym udziałowcem. W przypadku jakichkolwiek sytuacji konfliktowych, Wolff i Ratcliffe będą w stanie przegłosować przedstawicieli Daimlera.
ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk
Decyzja Mercedesa jest podyktowana tym, że chce ona ciąć wydatki na sporty motorowe i w większym stopniu skupić się na produkcji silników dla innych ekip - McLarena, Aston Martina i Williamsa. Daje jej to bowiem wysoką gwarancję zwrotu poniesionych kosztów.
Mercedes posiada fabryczny zespół F1 od roku 2010, kiedy to wykupił od Rossa Brawna upadającą ekipę Brawn GP. Ledwie dwanaście miesięcy wcześniej Brytyjczyk zrobił to samo, przejmując infrastrukturę w Brackley po Hondzie, która nagle opuściła królową motorsportu.
Brawn rozwinął struktury Mercedesa, po czym szefowanie przejął po nim Wolff. Uczynił on z niemieckiej ekipy niezwyciężoną - od roku 2014 na jej konto trafiły wszystkie tytuły mistrzowskie F1.
Czytaj także:
Kubica zablokował tor w Monako. Teraz się z tego śmieje
Kolejny wyścig z kibicami? Padła propozycja