Ferrari okazało się czarnym koniem GP Monako. Zespół z Maranello dość niespodziewanie wygrał kwalifikacje na krętym torze. Wprawdzie Charles Leclerc później w ogóle nie ruszył do wyścigu w następstwie usterki, do której doszło podczas jego wypadku w Q3, ale na podium w Monako stanął inny z kierowców Ferrari - Carlos Sainz.
Drugie miejsce Sainza w GP Monako to najlepszy wynik Ferrari od GP Austrii w sezonie 2020, kiedy to Leclerc dość niespodziewanie, wskutek problemów innych kierowców, stanął na podium na Red Bull Ringu.
Świetna dyspozycja włoskiego zespołu na krętym i wąskim torze w Monako może być zapowiedzią konkurencyjności w GP Węgier i GP Singapuru. Są to bowiem obiekty o zbliżonej charakterystyce. W Maranello nie myślą jednak o wygrywaniu wyścigów w sezonie 2021.
ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk
- Będą tory z wolnymi zakrętami, na których znów możemy być konkurencyjni, ale nic nie jest dane nam za darmo. Zamiast myśleć, na jakim obiekcie znów możemy być konkurencyjni, lepiej skupić się na kolejnym wyścigu w Baku. Potem na kolejnym - powiedział motorsport.com Mattia Binotto, szef Ferrari.
- Pokazaliśmy, że dobrze przygotowujemy się do weekendów wyścigowych. Możemy zatem wykorzystać potencjał naszego bolidu. Będziemy mieć jeszcze parę poprawek, może będzie ich niewiele, ale one się pojawią. Ważne jest zatem, aby działały prawidłowo - dodał Binotto.
Ferrari obecnie przechodzi przez proces odnowy, po tym jak sezon 2020 okazał się dla zespołu najgorszy od 40 lat. Włosi w minionej kampanii F1 zajęli dopiero szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów.
- Kiedy znów będziemy walczyć o podium? Wystarczy spojrzeć na charakterystykę toru w Monako i poszukać podobnych w kalendarzu. Nie ma ich wielu, a nawet jeśli niektóre obiekty mogą przypominać Monako, to wcale nie są takie same. Nie będziemy walczyć o wygrane z Mercedesem i Red Bullem - stwierdził szef Ferrari.
- Rywale mają nad nami przewagę. Trudno będzie nam z nimi walczyć. Dlatego tak trudno przełknąć gorycz związaną z GP Monako i utraconą szansą na zwycięstwo (z powodu awarii Leclerca - dop. aut.), bo nie wiadomo, kiedy znów będziemy mieć taką szansę. Jednak musimy być dumni z kroku, jaki wykonaliśmy - podsumował Binotto.
Czytaj także:
Znany klucz do sukcesu Ferrari
Formuła 1 ma sensacyjne pomysły