F1. Zespół zmusił kierowcę do przeprowadzki. Ma to poprawić jego formę

Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Yuki Tsunoda
Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Yuki Tsunoda

Przeprowadzka z Wielkiej Brytanii do Włoch ma pomóc Yukiemu Tsunodzie w poprawie wyników w F1. Taką decyzję podjęło za Japończyka otoczenie Red Bulla, które wspiera 21-latka. Dzięki temu Tsunoda będzie bliżej fabryki i kierownictwa Alpha Tauri.

Yuki Tsunoda jest debiutantem w tegorocznej stawce Formuły 1. Młody Japończyk pokazał się z dobrej strony w GP Bahrajnu, ale w kolejnych wyścigach F1 było już znacznie gorzej. W efekcie pojawiły się plotki, że 21-latek może być kolejnym kierowcą, który bardzo szybko zostanie "odstrzelony" przez otoczenie Red Bulla.

Helmut Marko, który mocno wierzy w talent Tsunody i stoi za decyzją, by dać mu szansę jazdy w barwach Alpha Tauri, wpadł na pomysł przeprowadzki Japończyka z Wielkiej Brytanii do Włoch. Wszystko po to, aby był on bliżej swojego zespołu, który ma fabrykę we włoskiej Faenzy.

- Zdecydowaliśmy, że Yuki ma się przenieść do Włoch, gdzie znajduje się pod czujnym okiem Franza Tosta (szef Alpha Tauri - dop. aut.). Ten młody człowiek musi się teraz skoncentrować i nauczyć, że Formuła 1 to najtrudniejszy sport w świecie wyścigów samochodowych. Jego praca i podejście muszą być w 100 proc. profesjonalne - powiedział Marko portalowi formule1.de.

To właśnie Franz Tost ma nadzorować i organizować plan dnia Tsunodzie. Obejmować on będzie treningi na siłowni, wizyty na torach kartingowych, a także szkolenia z inżynierami w fabryce. W ten sposób kierowca z Japonii ma lepiej poznać F1 od strony technicznej.

Zdaniem Marko, Tsunoda cierpi pod względem mentalnym od czasów weekendu F1 na torze Imola, gdzie młody Japończyk rozbił bolid przy sporej prędkością. - Wraz z błędami, które u niego się pojawiły, ucierpiała jego pewność siebie. Dlatego przeprowadzka z Anglii do Włoch mu pomoże. On wciąż ma potencjał. Jednak musimy go skierować na właściwe tory - podsumował Austriak.

Czytaj także:
Skandal w MotoGP. Zawodnicy nie chcieli wyścigu po śmierci 19-latka
Jason Dupasquier. Zapłacił najwyższą cenę za swoją pasję

ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk

Komentarze (0)