Alfa Romeo będzie chciała jak najszybciej zapomnieć o GP Węgier. Wprawdzie zespół zdobył punkt za dziesiąte miejsce Kimiego Raikkonena, ale popełnił na Hungaroringu szereg błędów i otrzymał aż trzy kary. Na dodatek Williams zgarnął na Węgrzech 10 "oczek" i wyprzedził szwajcarską ekipę w klasyfikacji konstruktorów Formuły 1.
Zespół F1 z Hinwil miał problemy z prozaicznymi kwestiami - obsługą kierowców w alei serwisowej. W sobotę Antonio Giovinazzi wyjechał tuż pod koła Lance'a Strolla i doszło do kontaktu, następnego dnia Włoch przekroczył prędkość w alei serwisowej, a zwieńczeniem dnia była kolizja Kimiego Raikkonena z Nikitą Mazepinem.
Alfa Romeo przeanalizowała sytuację i wie już, co zawiodło podczas pit-stopu Fina. - Wszyscy zjeżdżali do alei serwisowej w tym samym czasie. U nas wystąpił problem z systemem sygnalizacji świetlnej. Nie działa on dobrze i dał sygnał do wyjazdu Kimiemu, gdy akurat nadjeżdżał Mazepin - powiedział gpfans.com Xavi Pujolar, inżynier zespołu.
ZOBACZ WIDEO Wkurza go, kiedy ludzie tak mówią. Wielki mistrz zabrał głos
- System zaczął szaleć. Pokazał zielone światło, po chwile czerwone, znów zielone. Tymczasem powinno się świecić czerwone - dodał inżynier Alfy Romeo.
Błędy z Hungaroringu mogą sprawić, że Alfa Romeo straci miliony dolarów. Jeśli zespół przegra rywalizację z Williamsem o ósme miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1, otrzyma znacznie niższe nagrody finansowe. W tej chwili obie ekipy dzieli 7 punktów.
- Pokonanie ich nie będzie łatwe, ale jest to możliwe i postaramy się o to. Mogło się skończyć jeszcze gorzej, jeśli weźmiemy pod uwagę, które pozycje zajmowali kierowcy Williamsa, gdy doszło do wypadku i przerwano wyścig - podsumował Pujolar.
Czytaj także:
Silnik do wyrzucenia! Kierowca Ferrari ma spory problem
Williams wyrzucił niesfornego 22-latka