Modlą się za Ukrainę. "Wojna nigdy nie powinna być opcją"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz (po lewej) i Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz (po lewej) i Charles Leclerc

"To przerażające, że coś takiego dzieje się w obecnych czasach" - takimi słowami Carlos Sainz skomentował wojnę, jaką Rosja wytoczyła Ukrainie. Kolejni kierowcy F1 nie zamierzają milczeć w związku z tym, co dzieje się na Wschodzie.

Świat Formuły 1 nie schował głowy w piasek, patrząc na to, co dzieje się na Wschodzie. Po tym jak Rosja zaatakowała Ukrainę, królowa motorsportu dość szybko postanowiła o odwołaniu tegorocznego wyścigu F1 w Soczi. Zdaniem Rosjan, ciągle jest szansa na to, że zawody dojdą do skutku, ale wydaje się to mało prawdopodobne.

Nie milczą też kierowcy F1. Sebastian Vettel, jeszcze przed odwołaniem GP Rosji, zapowiadał bojkot imprezy w Soczi. Na konferencji prasowej przy okazji przedsezonowej testów działania wojenne Rosji potępi Pierre Gasly, Lando Norris i George Russell.

Teraz swoimi spostrzeżeniami z kibicami podzielił się Carlos Sainz. "Regularnie śledzę to, co dzieje się na Ukrainie i to przerażające, że coś takiego dzieje się w obecnych czasach. Nieważne, czy chodzi o bliskie nam miejsce, czy drugi koniec świata" - przekazał kierowca Ferrari na Instagramie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?

"Mam nadzieję, że ten konflikt zakończy się tak szybko, jak to tylko możliwe. Moje myśli są teraz z Ukrainą i jej mieszkańcami. Niewinni obywatele tracą życia i modlę się za nich. O to, by ich cierpienie skończyło się natychmiast" - dodał Sainz.

Atak Rosji na Ukrainę potępił też drugi z kierowców Ferrari. "To, co dzieje się na Ukrainie jest niesamowicie smutne i załamujące. Tak wiele niewinnych ludzi cierpi w tej sytuacji, że oglądanie tego jest koszmarne. Wojna nigdy nie powinna być opcją" - przekazał Charles Leclerc.

"Moje myśli są teraz z wszystkimi, którzy przechodzą przez tę tragedię. Modlę się za was wszystkich, a także za to, by to wszystko skończyło się jak najszybciej" - dodał kierowca z Monako.

Szybką reakcję F1 na wojnę wywołaną przez Rosjan pochwalili z kolei brytyjscy politycy. Minister Nadine Dorries podkreśliła, iż odwołanie wyścigu w Soczi to dowód dla Władimira Putina, że "międzynarodowe środowisko sportowe nie będzie stało z boku i nie pozwoli mu wykorzystywać tych imprez do legitymizacji jego nielegalnej, śmiertelnej inwazji na Ukrainę".

Inwazja Rosji na Ukrainę może doprowadzić też do zmiany w stawce F1, gdyż bliski utraty miejsca w Haasie jest Nikita Mazepin. Wynika to z faktu, że amerykański zespół w obecnej sytuacji nie chce współpracował z jego ojcem, rosyjskim oligarchą Dmitrijem Mazepinem. Zwłaszcza że miliarder dorobił się w majątku za aprobatą Putina.

Czytaj także:
Syn rosyjskiego miliardera zabrał głos. Ani słowa o Ukrainie
"Rosjanie muszą się zebrać i pozbyć się Putina"