Lewis Hamilton podpisał kontrakt z Mercedesem do końca 2023 roku. Gdy składał parafkę na dokumencie, mówił o świetnej formie fizycznej i twierdził, że może się ścigać nawet po przekroczeniu 40. roku życia. Brytyjczyk nie przewidział jednak nagłego spadku formy stajni z Brackley. Sezon 2022 przyniósł na razie szereg rozczarowań Niemcom, którzy nie są w stanie walczyć o zwycięstwa w Formule 1.
Martin Brundle pokusił się o teorię, że jeśli Mercedes nagle nie podniesie swojego poziomu, to Hamilton może przedwcześnie opuścić F1. - Będzie występował tak długo, jak będzie miał motywację do ścigania i latania na Grand Prix. Uwierzcie mi, że udzielanie wywiadów przez godziny po zakończeniu wyścigu, to coś, czego kierowcy nienawidzą. Po prostu chcą się ścigać - powiedział Brytyjczyk w Sky Sports.
- Dopóki przyjemność płynąca z rywalizacji na torze przewyższa to wszystko, Hamilton będzie kontynuował starty w F1. Jeśli jednak Mercedes stanie się trzecią siłą w stawce, to może nieco inaczej spojrzeć na swoją przyszłość. Nie będzie miał bowiem zbyt wiele frajdy - dodał Brundle.
ZOBACZ WIDEO: Piękna miss Euro wbiła szpilkę gwiazdorowi Szwecji
Kontrakt każdego kierowcy F1 przewiduje możliwość wcześniejszego zakończenia współpracy. Hamilton zapewne zabezpieczył się na taką ewentualność, biorąc pod uwagę, że ma już 37 lat i należy do najstarszych kierowców w stawce.
Zdaniem Brundle'a, forma Mercedesa to główny czynnik, który będzie motywował dalsze poczynania Hamiltona. - Ciągle jest bardzo zmotywowany. Mając 37 lat nadal jest na szczycie kariery. George Russell jako nowy zespołowy partner będzie go mobilizował jeszcze bardziej. Poza tym, gdzie Lewis mógłby wyładować swoje pokłady energii, walki i adrenaliny, jak nie właśnie w F1? - zapytał ekspert Sky Sports.
- Lewis ma wielkie ambicje, chce zmieniać świat i podziwiam go za to. On rozumie, że Formuła 1 to platforma, która pozwala mu to zrobić. Dopóki panuje w tym zakresie równowaga, która pozwala mu też pokazywać odpowiednią prędkość, będzie się ścigał - zakończył Brundle.
Czytaj także:
Znany komentator w nowej roli. Razem z Adamem Małyszem!
Nie martwi się o moralność F1. Wskazuje na to, co robią Niemcy