Maciej Karczyński służył państwu, teraz służy piłce. I woli być psem niż leszczem

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Męczyli pana starsi gliniarze?

Ja dobrze grałem w piłkę i tym zjednywałem sobie ich serca. Byłem młody, zawsze trochę inny. Choćby dlatego, że podobno jako pierwszy policjant miałem pasemka. I problemy z tego powodu, kazali mi je ściąć. Ale naczelnik powiedział, że działam na ulicy, jestem operacyjny i mogą zostać.

Śmieje się pan dziś ze Złotej Pały, czyli nagrody za najbardziej absurdalną policyjną wypowiedź (2008 rok)? Ponoć powiedział pan, że w komendzie nie ma komputerów, bo "policjanci są wygodni i przez to przynoszą do pracy swój sprzęt". A do tego "mają do dyspozycji nowoczesne maszyny do pisania".

Zawsze się z tego śmiałem. Nie każdy facet może powiedzieć, że ma złotą pałę.
Uważam też jednak, że zostałem skrzywdzony, zrobiono mi krzywdę. Ale co miałem zrobić? Kłócić się? Mówić, że to kłamstwo? Wolałem przyjąć na klatę i powiedzieć, że nie każdy facet ma złotą pałę. Zjednałem tym sobie dziennikarzy.

Odwrócił pan sytuację.

I dlatego prawdopodobnie lata później zostałem rzecznikiem prasowym ABW. Bo miałem zdolność zarządzania kryzysem. Umiejętności przekucia porażki w sukces lub maksymalnie jej osłabienia z korzyścią wizerunkową dla firmy.

Dlaczego nagle z prawdziwej akcji przeniósł się pan pod inny ostrzał, dziennikarzy i ich pytań?

Kiedyś zatrzymywaliśmy mafię szczecińską. Nagle pojawili się dziennikarze i rzecznik prasowy. Kumple się wkurzali, ale potem zobaczyłem materiał w telewizji i fajnie było, że o tym powiedzieli. Spodobała mi się ta robota. Stanąłem do konkursu w Komendzie Wojewódzkiej i go... "oblałem". Zawsze też robiłem coś poza policją. Prowadziłem festyny sportowe, dla dzieci, byłem konferansjerem m.in. na halowych mistrzostwach Polski. I tam podszedł do mnie komendant i zapytał, dlaczego u niego nie pracuję. Ja mówię: bo pan nie chciał. I on do mnie: ale czy ja byłem w komisji?Ja: pan nie. No to kazał mi się w poniedziałek zgłosić. Wymyślił mnie dla zespołu prasowego.

Jako rzecznik prasowy, który pracował w terenie, miał pan poczucie, że wie o czym mówi?

Moja kariera zaczęła się od chodnika, a skończyła się na biurku rzecznika. Byłem świadom rzeczy o których mówię, bo sam ich wielu doświadczyłem.

Jak wytłumaczyć Bogu ducha winnemu człowiekowi, do którego o 6 rano wpada oddział antyterrorystyczny, wyciąga na oczach dzieci z łóżka i zakuwa w kajdanki, że to pomyłka?

Nie ma ludzi, którzy są nieomylni. Błąd jest rzeczą ludzką. Umiejętność przyznania się do niego i przeproszenia jest największą wartością. Nigdy nie uważałem, że trzeba iść w zaparte. Często spierałem się z kolegami. Tłumaczyłem szefom. Czasem trzeba stanąć po stronie interesu społecznego i obywateli. Po to, aby wizerunkowo zyskać, a sprawę we własnym gronie wyjaśnić w ciszy i spokoju. Obywatel zawsze będzie przerażony, zgorszony, będzie wylewał żale i bluzgał. Lepiej powiedzieć: przepraszam, zrekompensujemy straty i twierdzić, że ty masz rację. Nawet gdy tę rację mieliśmy my. Ale to już właśnie umiejętność zarządzania kryzysem.

Był pan kiedyś na akcji, gdzie pomyliliście adresy?

Tak, jak pracowałem w antyterrorce. Stoimy pod drzwiami z prawej strony schodów. Nasi operacyjni zadzwonili do mieszkania na stacjonarny telefon. No i zadzwonił w mieszkaniu po lewej. Szybko przeszliśmy pod drugie drzwi. Życie samo pisze scenariusze pewnych spraw.

Tak po ludzku, rzecznik prasowy jest wtedy wściekły, że ktoś nawalił, a on musi zbierać cięgi?

Musisz liczyć się z konsekwencjami i jaką rolę pełnisz. Moim pierwszym celem zawsze było bronienie kolegów. Nawet jeśli kolega nadawał się do zwolnienia, tak jak było w słynnej sprawie 11 listopada 2011 roku, gdy policjant kopał uczestnika Marszu Niepodległości. Broniłem go, rozmawiałem. Policjant nie ma prawa kopać. Aczkolwiek okoliczności, które temu towarzyszyły spowodowały takie, a nie inne jego zachowanie. Szkoda, bo facet miał rodzinę, dzieci i był bardzo dobrym, spokojnym policjantem.

Błyszczał pan w mediach na Euro 2012 jako rzecznik prasowy stołecznej policji.

Już wtedy wiedziałem, że będę w ABW. Ale tak, to była najprzyjemniejsza rzecz, bo uczestniczyłem w czymś, co kocham. Podwójna przyjemność, sport i rzecznikowanie.

Łapaliście Rosjan po Warszawie.

To wszystko było medialne. Osobiście uważam, że to była prowokacja rosyjskich kibiców. Takich sytuacji na każdych mistrzostwach jest pełno. Byłem w Niemczech w 2006, byłem w Austrii i Szwajcarii dwa lata później. Sam widziałem, jak się tłuką kibice. Media o tym nie mówiły. Służby zagraniczne mówią, że o takich sytuacjach się nie mówi, bo to szkodzi wizerunkowi kraju.

Był pan gwiazdą policji?

Nie. Choć każdy rzecznik powinien być trochę narcyzem.

Trzeba mieć parcie na szkło.

Trzeba, ale nie dlatego, że ja - Maciej Karczyński chcę je mieć. Tylko na rzecz służby, pokazywania dobrego wizerunku i walki o dobre imię swojej firmy.

Tłumaczenie się z akcji ABW w redakcji tygodnika "Wprost"  było najcięższym zadaniem? [W czerwcu 2014 roku do redakcji tygodnika wkroczyła ABW, prokuratorzy i policja. Przeszukanie zorganizowano, bo wcześniej dziennikarze odmówili wydania nagrań wysokich urzędników państwowych. Doszło do szamotaniny. Funkcjonariusze ABW zostawili potem w redakcji teczkę].

Kiedyś może powiem zza grobu, jakie było moje zdanie i okoliczności. Dziś jestem objęty tajemnicą państwową, więc na ten temat nie pogadamy.

Dlaczego skuteczne służby to brutalne służby? Tak pan przecież uważa.

Bo taka jest prawda. W Ameryce nie ma strzału ostrzegawczego. We Francji policjanci są bezwzględni. Nie atakujemy tych, którzy są grzeczni i przyszli oglądać pochód czy mecz. My stajemy się agresywni i brutalni, gdy ktoś rzuca w nas kamieniami, czyni zło drugiemu człowiekowi. Każdy kto łamie prawo, musi sobie zdawać sprawę z konsekwencji. Co byłoby, gdyby dostał pan w głowę takim kamieniem od bandyty?Albo pana dziecko zostało skrzywdzone przez przestępcę? Czego pan by wówczas żądał? Proszę sobie odpowiedzieć.

NA KOLEJNEJ STRONIE MACIEJ KARCZYŃSKI OPOWIEDZIAŁ O ŚMIERCI SYNA, O CHAMSKICH SŁOWACH JAKIE POTEM USŁYSZAŁ. I O SWOIM PODWÓJNYM ŻYCIU: POLICYJNYM I PIŁKARSKIM. 

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×