W nocy, około 3:30 czasu polskiego, pojawiła się informacja w mediach społecznościowych Australijskiego Komitetu Olimpijskiego, że Tahli Gill i Dean Hewitt będą wracać do kraju po tym jak Gill otrzymała serię pozytywnych wyników. Na 7:05 polskiego czasu zaplanowany był kolejny mecz tej pary i okazało się, że zostali oni dopuszczeni do gry.
Co ciekawe, jak czytamy na stronie Australijskiego Komitetu Olimpijskiego, Tahli Gill chorowała na COVID przed igrzyskami, a testy w Pekinie zmieniały się z negatywnych na pozytywne. Jednak po dyskusjach i ustaleniach z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim, duet z Antypodów został dopuszczony do rywalizacji, ale zgodnie z protokołem "bliskiego kontaktu".
W niedzielę zawodniczka miała zostać przeniesiona w izolację, ale jak się okazało, nie trwało to zbyt długo. Australijski Komitet Olimpijski kontaktował się z MKOl-em i władzami do spraw zdrowia, po czym otrzymał e-mail z informacją, że para może dokończyć swój udział w igrzyskach w Pekinie. Panel Ekspertów Medycznych zbadał wartości CT w próbkach Tahli Gill z testów z ostatnich 24 godzin i stwierdził, że mieszczą się one w dopuszczalnym zakresie. Tym samym Australijczycy dostali zielone światło i mogę rozegrać pozostające im dwa mecze do końca turnieju olimpijskiego.
Przypomnijmy, że w podobnej sytuacji były Natalia Maliszewska i Magdalena Czyszczoń. Polski Komitet Olimpijski odwoływał się do Panelu Ekspertów Medycznych, ale wtedy Polki nie otrzymały zgody na opuszczenie izolacji. Maliszewska izolację opuściła na kilka godzin przed planowanymi eliminacjami w jej konkurencji, ale będąc już w arenie zmagań nie otrzymała zgody na start.
Czytaj także:
Historyczny medal! Ten kraj wywalczył swoje pierwsze złoto
Pekin 2022. Wielka krytyka organizatorów. "To nie jest miejsce stworzone do biathlonu"
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus wpływa na igrzyska. Tracimy przez to szanse na sukces