O PZKol jest głośno jak nigdy. Afera, którą wyciągnęliśmy na światło dzienne kilka dni temu wywiadem z byłym wiceprezesem związku Piotrem Kosmalą, trafiła na czołówki portali i okładki dzienników. A w poniedziałek od rana przyjmował w swoim biurze kolejnych dziennikarzy.
Przypomnijmy, że wyznania Kosmali dotyczyły przede wszystkim "sfery obyczajowej". Zastraszeń, seksu z podopiecznymi, nawet gwałtu. Reakcja na jego słowa była błyskawiczna, Ministerstwo Sportu i Turystyki potwierdziło uzyskanie informacji wskazujących na możliwość popełnienia przestępstwa przez osoby pełniące w PZKol istotne funkcje.
Minister Witold Bańka wezwał zarząd związku do dymisji, a minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro doniesienia WP SportoweFakty nazwał "bulwersującymi".
Teraz głos w sprawie zabiera sam Banaszek, którego odwiedziliśmy w Pruszkowie. I wyjaśnia, że audyt powodowany "różnego rodzaju pogłoskami miłosnymi" miał dotyczyć przede wszystkim "czasów sprzed 8-10 lat". Zlecił go on, jako prezes PZKol. Także on go przerwał, gdy "audytor przekroczył swoje kompetencje".
Banaszek wrzuca też kamyczek do ogródka poprzedników: - Wojciech Walkiewicz oraz Wacław Skarul wiedzieli o problemach natury obyczajowej i nic przez te lata nie zrobili. Ja zdecydowałem się zlecić audyt, aby ten temat wyczyścić.
ZOBACZ ROZMOWĘ z prezesem PZKol Dariuszem Banaszkiem (WIDEO)
Zgodnie z zapowiedziami prezesa, w środę PZKol planuje zorganizować specjalną konferencję prasową. Wcześniej zarząd Związku chce się spotkać z ministrem sportu.
Autor na Twitterze: