Tour de Pologne. Sędzia, w którego uderzył Jakobsen: Ogromny huk i... nie pamiętam [WYWIAD]

Andrzej Lewandowski od 34 lat jest sędzią podczas Tour de Pologne. Podczas finiszu w Katowicach wpadł w niego z potężnym impetem Fabio Jakobsen. - Jest już dobrze - mówi nam ten doświadczony sędzia, a w przeszłości kolarz.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Służby medyczne udzielające pomocy po wypadku na finiszu 1 etapu TdP, w tym sędziemu Andrzejowi Lewandowskiemu PAP / Andrzej Grygiel / Służby medyczne udzielające pomocy po wypadku na finiszu 1. etapu TdP, w tym sędziemu Andrzejowi Lewandowskiemu
Marek Bobakowski, WP SportoweFakty: Ile pamięta pan z samego wypadku w Katowicach?

Andrzej Lewandowski, były kolarz, sędzia kolarski, od 1986 roku nieprzerwanie pracuje podczas Tour de Pologne: Ogromny huk i... Potem już czarna dziura.

Stracił pan przytomność, jak rozumiem.

Nie wiem. Pewnie tak.

Ocknął się pan dopiero w szpitalu?

Nie, jeszcze na finiszu, na ulicy w Katowicach. Pamiętam, jak służby ratownicze się mną zajmowały, jak jechałem karetką do szpitala. Byłem świadomy.

ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność

Jak się pan teraz czuje? 1,5 dnia po wypadku?

Zaskakująco dobrze (więcej informacji TUTAJ >>). Leżę w szpitalu, w Katowicach, w Ochojcu. Mam doskonałą opiekę, świetnie się mną zajmują. Naprawdę, jestem pod wrażeniem pracy służby zdrowia: pielęgniarek, ratowników, lekarzy. Chciałbym im podziękować. Bardzo mi pomogli.

Kiedy będzie mógł pan wstać z łóżka?

W sobotę (8.08.) mają mi pozwolić już siedzieć, a jak wszystko dobrze pójdzie to jest szansa, że po weekendzie zostanę wypisany. Nie mam wielkich obrażeń.

Niesamowite. Wyglądało to przerażająco.

Zgadza się. Przyjąłem cały impet na siebie. Mówią nawet, że "zamortyzowałem" upadek Fabio Jakobsena.

Jakie ma pan obrażenia?

Przede wszystkim miałem wyciek z aorty brzusznej i tym musieli się zająć lekarze. Udało się. Poza tym, to niewiele. Jakaś wypustka w jednym z kręgów jest uszkodzona, ale kręgosłup cały, więc nie powinno być problemów. Są pęknięte też dwa żebra. Jednak nie bolą. I to chyba wszystko.

Co pan robił w tym akurat miejscu?

Jestem sędzią. Wyciągnąłem kamerę, aby nagrać finisz, aby potem można było sprawdzić, czy zawodnicy nie faulowali. Tak zwaną "czystość finiszu". Potem miałem spisywać czas tzw. "ogonów", czyli zawodników, którzy przyjechali za peletonem, ze stratami czasowymi.

Przecież jest elektroniczny pomiar czasu, są kamery telewizyjne.

Zgadza się. Ale elektronika bywa kapryśna. Po to są sędziowie, aby w momencie awarii można było wszystko odtworzyć.

Pracuje pan jako sędzia od...

...przy Tour de Pologne od 1986 roku. Bardzo długo. Rok w rok jeżdżę z peletonem, kiedyś z Wyścigiem Dookoła Polski, potem z Tour de Pologne. Jestem oczywiście sędzią również na innych zawodach.

Czy kiedykolwiek doznał pan kontuzji?

Jako sędzia - nie. To pierwszy raz. I od razu tak poważny. Ale ja byłem sam kolarzem.

Czyli wie pan, co oznacza kraksa, wypadek?

Oczywiście. Nie raz, i nie dwa zebrało się kolarskie "szlify". Nadal sporo jeżdżę na rowerze i zdarza mi się trzasnąć 100 kilometrów za jednym razem. Kolarstwo to najpiękniejszy sport na świecie. Jak się złapie bakcyla to do końca życia.

Ma pan dostęp od lat do najlepszych zawodników na świecie. Są jakieś pamiątki?

Najcenniejszą jest rower, na którym jechał podczas Wyścigu Pokoju w 1973 roku Ryszard Szurkowski.

I wygrał tę edycję Wyścigu Pokoju.

Dokładnie! To piękny, brązowy jaguar. Wspaniały rower. Wisi u mnie w garażu. Chociaż jeszcze do niedawna, tak może trzy lata temu, jeszcze na nim zdarzało mi się jeździć.

Zdrowia życzę!

Dziękuję. Będzie dobrze.

Czytaj więcej: Tour de Pologne. Jest oficjalna decyzja prokuratury. Ruszyło śledztwo ws. wypadku >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×