W piątym meczu finałów NBA Golden State Warriors pokonali we własnej hali Boston Celtics 104:94 i w serii do czterech zwycięstw prowadzą 3:2.
Wielki mecz rozegrał Andrew Wiggins (26 punktów i 13 zbiórek), ale ozdobą pojedynku kolejny raz było wielkie trafienie, którym popisał się Jordan Poole.
Gospodarze po dobrej pierwszej połowie (prowadzenie 51:39), w trzeciej kwarcie stanęli i musieli nawet gonić wynik - "Celci" doprowadzili do korzystnego dla siebie 66:61.
Wtedy gospodarze ruszyli po swoje. Dwie "trójki" przymierzył Klay Thompson, a dwie kolejne dodał Poole. Ostatnie trafienie w tej części było spektakularne i poniosło gospodarzy.
Poole oddał szaloną próbę z dalekiego dystansu tuż przed końcową syreną. Piłka ku euforii kilkunastu tysięcy fanów wpadła do kosza, a gospodarze dzięki niemu wyszli na prowadzenie.
Gracze Celtics przeżyli coś w rodzaju deja vu. Młody rzucający Warriors już bowiem drugi raz popisał się taką akcją. Niemal identyczne trafienie zaliczył na koniec trzeciej kwarty drugiego meczu - różnica była taka, że wtedy oddał swoją próbę z jeszcze dalszej odległości (-->> Ten rzut jest ozdobą finałów NBA. Co za trafienie!).
Warriors prowadzą z Celtics 3:2 i już w nocy z czwartku na piątek mogą zostać mistrzami NBA. Warunek jest taki, że muszą wygrać spotkanie numer 6, które odbędzie się w bostońskiej TD Garden.
Jordan Poole with another long-distance buzzer-beater on ABC! pic.twitter.com/zkrcFE2uxC
— NBA (@NBA) June 14, 2022
Zobacz także:
Seria gwiazdy NBA przerwana. To jego pierwszy taki mecz w karierze
Mocni rywale reprezentacji Polski. Kadra z nową koszykarką... bez paszportu