Jak na razie Phoenix Suns w tym sezonie przegrywają tylko z Portland Trail Blazers. Był to ich ósmy mecz, dopiero druga porażka i druga przeciwko drużynie ze stanu Oregon.
Goście, którzy podobnie do Suns, legitymują się teraz świetnym bilansem 6-2, triumfowali w niesamowitych okolicznościach. Blazers mieli zaledwie sekundę przy wyniku 106:106. Jerami Grant dostał piłkę pod koszem, zwiódł Devina Bookera i trafił równo z końcową syreną, ustalając wynik spotkania na 108:106.
Grant w całym spotkaniu rzucił aż 30 punktów. Justise Winslow otarł się o triple-double, zdobywając 12 "oczek", dziewięć zbiórek i dziewięć asyst.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach
Warto dodać, ze Blazers są osłabieni brakiem kontuzjowanych Damiana Lillarda i Anfernee Simonsa, czyli kluczowych zawodników. Ich piątkowy wyczyn tym bardziej jest godny podziwu.
- Kiedy grasz bez takich zawodników (jak Lillard i Simons), stajesz się mniej przewidywalny. Nigdy nie wiadomo, do kogo trafi piłka i mocno utrudnia to obronę - zaznaczał w rozmowie z mediami trener Blazers, Chauncey Billups.
Gospodarze z Arizony popełnili 17 strat - pięć z nich miał lider drużyny Devin Booker, który wywalczył 25 "oczek", ale trafił tylko 8 na 21 oddanych rzutów z pola. Dodatkowo Suns szybko stracili w piątek Camerona Johnsona, ich skrzydłowy na początku meczu nabawił się urazu kolana i musiał opuścić parkiet.
Czytaj także: Szokujące plany Brooklyn Nets. To jego chcą zatrudnić
Czytaj także: Miał być liderem, jest... na wylocie. "Agent szuka mu pracy"