Nie ma co do tego żadnych wątpliwości: Legia Warszawa i Anwil Włocławek - to dwa zespoły, które w ostatnich tygodniach grają najlepszą koszykówkę w Energa Basket Lidze. Wicemistrzowie Polski - po Pucharze Polski - wygrali osiem meczów, z kolei Anwil ma serię (łącznie z rozgrywkami FIBA Europe Cup) dziesięciu zwycięstw z rzędu.
Obie ekipy są bardzo wysoko w ligowej hierarchii w kontekście końcowych rozstrzygnięć, choć należy pamiętać, że włocławianie... nadal nie są pewni gry w fazie play-off.
Co prawda zrobili duży krok w tym kierunku w ostatnią niedzielę, gdy pokonali na wyjeździe Trefla Sopot, ale w kolejnych meczach z Arką i Stalą (oba u siebie) nadal muszą mieć się na baczności. Nie mogą sobie pozwolić na porażki, jeśli chcą zrealizować cel w postaci awansu do fazy play-off.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski koszykarz zszokował. "Prawdziwe czy oszukane?"
We Włocławku z dużą pokorą podchodzą do ostatnich wyników. Wszyscy doskonale zdają sobie bowiem sprawę, jak wyglądała sytuacja jeszcze ponad miesiąc temu. Nie jest tajemnicą, że po porażce w Słupsku (12 marca) nad zespołem zawisły bardzo ciemne chmury. Eksperci nie dawali zespołowi (wtedy bilans 10:12) zbyt dużych szans na grę w fazie play-off.
"Długo nad nim myślałeś?"
Trener Przemysław Frasunkiewicz i jego zawodnicy byli mocno krytykowani, padały mocne słowa, ale to tylko scementowało całą drużynę, która wskoczyła na znacznie wyższe obroty, doskonale wiedząc, jakie są cele. Rozpoczął się szalony wyścig pod tytułem: "play-off i marzenia".
- Ten tytuł dobrze definiuje nasze ostatnie tygodnie. Bardzo mi się podoba. Długo nad nim myślałeś? - uśmiecha się Michał Nowakowski, skrzydłowy Anwilu Włocławek.
- Gonimy rywali w polskiej lidze, bo chcemy zagrać w fazie play-off, a marzeniem jest zwycięstwo w FIBA Europe Cup. Każdy z nas marzy o tym, by wygrać rozgrywki międzynarodowe. To byłoby coś wielkiego i wspaniałego - nie ukrywa.
- Mamy tyle czasu, by mówić o tym, co się zmieniło? - pyta z uśmiechem na twarzy trener Przemysław Frasunkiewicz, którego nazwisko włocławscy fani skandowali po ostatnim spotkaniu w Sopocie.
- Do tego momentu (mecz w Słupsku, 12 marca - przy. red.) nie mieliśmy pełnego składu. Wiemy, że Malik doszedł do nas bez formy, z kolei Victor w Rumunii był w "Klubie Kokosa". Obaj podeszli do sprawy bardzo poważnie i trenowali na 100 procent, by być w jak najlepszej formie. Nie ukrywam, że w Słupsku popełniłem błąd taktyczny. Mała rzecz, ale bardzo znacząca - mówi Frasunkiewicz.
- Naszym atutem jest to, że każdy zawodnik poświęca się dla drużyny. Udało nam się dobrać takich zawodników, których ja lubię i cenię. Mamy grę pod koszem, mamy grę na obwodzie. Mamy też dwóch "x-factorów", którzy mogą odpalić w każdym momencie. Jesteśmy dość blisko tego, co sobie zakładaliśmy przed sezonem - komentuje trener Anwilu Włocławek.
Jednym z tych "x-factorów" jest Victor Sanders, koszykarz, który do Anwilu trafił w trakcie rozgrywek, w miejsce słabo spisującego się Josha Bostica. Amerykanin szybko zaskarbił sobie przychylność wymagającej, włocławskiej publiczności. Potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność w trudnych momentach, nie boi się ryzykownych decyzji, które często przynoszą dużą korzyść. To efektownie grający koszykarz, który ma ten pozytywny "pierwiastek szaleństwa". Choć Frasunkiewicz używa innego określenia.
- To unikatowy zawodnik. On bardzo ciężko trenuje, na co dzień ćwiczy te rzuty, które później bierze w meczu. Dlatego nie jestem zaskoczony, że później te rzuty wpadają. To nie jest przypadek. Sanders jest graczem świetnie wyszkolonym. Ma duży pakiet zagrań w ataku, jest też niezłym obrońcą. W trudnych momentach potrafi się odezwać i przemówić w zespole. Jest graczem o mocnej psychice. Takiego gracza nam właśnie potrzebowało. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni - podkreśla trener Anwilu Włocławek.
Takich graczy szukali
We Włocławku mają świadomość, że sami się wpędzili w te problemy.
- Pierwsza połowa sezonu faktycznie nie była najlepsza w naszym wykonaniu, ale wpłynęło na to wiele czynników. Byliśmy tego świadomi, że nie gramy najlepiej. Teraz sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Mamy pełen skład, trener ma dużo opcji. Wystarczy nam tylko wygrywać. Choć nie ma co ukrywać, że gra na dwa fronty nie jest łatwa - zaznacza Michał Nowakowski.
Złożony problem w I części sezonu, o którym wspomina Nowakowski, dotyczył kontuzji (Bojanowski, Joesaar), które przełożyły się na zmiany na poszczególnych pozycjach, ale też nietrafionych decyzji transferowych (Bostic). Kolejne roszady w składzie wymagały czasu, by wszystko się odpowiednio zazębiło w ataku i w obronie.
Zwłaszcza ten drugi element był zawsze bardzo istotny w układance trenera Frasunkiewicza. W minionym sezonie Anwil - pod względem defensywy - był na samym szczycie w statystykach zaawansowanych. Teraz Anwil - (za "RealGM") - ma 5. obronę w lidze. Włocławianie na 100 posiadań tracą 106.9 pkt (jest poprawa w ostatnich tygodniach). To wynika z faktu, że teraz brązowi medaliści z minionego sezonu mają pełen skład i mogą wykorzystać wszystkie swoje atuty.
- Kluczowa kwestia do odnoszenia sukcesów to długość składu. Ja jestem dużym fanem obrony i grania na 100 procent. By to zrobić w polskiej lidze, trzeba mieć 10-osobową rotację - przyznaje Przemysław Frasunkiewicz.
- Szukamy takich graczy, którzy w szybki sposób przyjąć do wiadomości dużą porcję wiadomości i potrafią odpowiednio reagować na boisku. Wiem, że wszyscy zawodnicy chcą grać w pucharach, ale nie każdy potrafi grać w systemie dwóch meczów w tygodniu. Do tego potrzeba ogromnego zaangażowania poza boiskiem. Chodzi m.in. o przestudiowanie materiałów scoutingowych. To nie jest tak, że ja jestem geniuszem w kontekście budowania składów, ale mocno patrzymy na to, by nie dołożyć do zespołu zbyt dużo graczy o wielkim ego - dodaje polski szkoleniowiec.
W środę włocławianie mogą spełnić marzenia w postaci triumfu w rozgrywkach FIBA Europe Cup. Podopieczni Frasunkiewicza zagrają na wyjeździe z francuskim Cholet Basket. W pierwszym spotkaniu polski zespół wygrał w Hali Mistrzów różnicą czterech punktów. W zespole panują bardzo bojowe nastroje. Wszyscy marzą, by przywieźć do Włocławka puchar, a następnie gonić za sukcesem w PLK.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty
Zobacz także:
Andrzej Pluta, syn legendy: Zabrać od taty rzut
Polak liderem, zespół robi furorę. Żołnierewicz: Pytania o finanse irytują
Michał Michalak: Być najlepszą wersją siebie [WYWIAD]
Norik Koczarian, trener mentalny: Zamykanie rozdziałów i krótka pamięć