Michał Jankowski: Powrót Klassena? To bzdura. Po co pisać coś takiego?

Materiały prasowe / Michał Jankowski
Materiały prasowe / Michał Jankowski

- Inflacja uderza w kluby, ale też w zawodników, których oczekiwania poszybowały znacznie w górę. Chcą sobie odbić inflację w postaci wyższych żądań finansowych. My - jako klub - każdą złotówkę oglądamy po kilka razy - mówi prezes Czarnych Słupsk.

Sporo dzieje się także w Grupa Sierleccy Czarni Słupsk. Trener Mantas Cesnauskis i prezes Michał Jankowski są bardzo aktywni na rynku transferowym.

W tym momencie w składzie zespołu na kolejny sezon jest już sześciu zawodników: pięciu Polaków i jeden obcokrajowiec.

Najnowszym nabytkiem jest Litwin Benas Griciunas, który ma za sobą rozegranych dziewięć spotkań w barwach Startu Lublin w minionym sezonie (średnio 10 pkt na mecz).

Wiemy, że teraz zastąpi - na pozycji środkowego - Mikołaja Witlińskiego, który jest na etapie szukania nowego miejsca pracy (na razie nie podpisał nowej umowy na kolejny sezon).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popisy córki gwiazdy tenisa

- Lubię adrenalinę i tę nutkę niepewności i hazardu. Mam na myśli rozmowy z agentami, negocjacje, tajemnice handlowe, przesyłane sms-y i e-maile. Choć do tego całego procesu podchodzę dużo bardziej spokojniej niż w przeszłości. To na pewno kwestia zdobytego doświadczenia. Nie podpalam się, nie popadam w ekscytację. Dominuje spokój - mówi nam Michał Jankowski, prezes Czarnych Słupsk.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty: Jak przebiega proces budowy składu na sezon 2023/2024? Na jakim etapie jesteście w tym momencie?

Michał Jankowski, prezes Grupa Sierleccy Czarni Słupsk: Te ostatnie dni wyglądają praktycznie tak samo: trenerzy oglądają wideo, intensywnie przeglądają kandydatury poszczególnych zawodników, analizują różne możliwości, ja prowadzę z kolei rozmowy z agentami ws. kontraktowych.

Dość prężnie działacie na rynku transferowym. Naliczyłem już sześć kontraktów na nowy sezon. To całkiem pokaźna liczba jak na ten moment roku.

Zacznę od tego, że dość szybko - w tym roku - zakończyliśmy udział w fazie play-off, dlatego też rozpoczęliśmy budowę składu na kolejny sezon dużo wcześniej niż miało to miejsce w zeszłym roku. Pamiętam, że już dzień po serii ze Stalą usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy konkretne rozmowy na temat wizji zespołu na sezon 2023/2024. Uważam, że do tej pory udało nam się pozyskać bardzo ciekawych zawodników: Szymkiewicza, Jankowskiego czy Griciunasa. Też nie ukrywam, że chcieliśmy wykorzystać moment i nieco szybciej zareagować względem innych drużyn, które rozgrywały jeszcze mecze w fazie play-off.

To będzie inna drużyna pod względem profilu sportowego niż w zeszłym sezonie?

Na pewno. Proszę spojrzeć na to, że z minionego składu w drużynie zostanie najprawdopodobniej tylko dwóch zawodników: Paweł Leończyk i Bartosz Jankowski. Reszta składu jest budowana od zera, co oznacza, że sportowe założenia będą zupełnie inne. Ale to pytanie należałoby już skierować do trenera Mantasa Cesnauskisa. On za tę część w pełni odpowiada. Nie będę jednak ukrywał, że chcielibyśmy znów zbudować taki skład, który będzie oddawał na parkiecie więcej niż nasze możliwości finansowe na papierze.

Czy budżet klubu jest na podobnym poziomie?

Jest tożsamy, ale należy pamiętać, że w liczbach rzeczywistych będzie on mniejszy ze względu na inflację. Ta uderza w kluby, ale też w zawodników, których oczekiwania poszybowały znacznie w górę. Chcą sobie odbić inflację w postaci wyższych żądań finansowych. Poza tym musimy sobie radzić jeszcze z innymi kwestiami. Samochody, mieszkania, bilety lotnicze, kurs dolara, choć ten ostatnio zaczyna się dobrze układać. Walczymy, nie składamy broni. Bardzo skrupulatnie podchodzimy do założeń finansowych. Każdą złotówkę oglądamy po kilka razy.

Jakub Schenk odchodzi z Czarnych Słupsk
Jakub Schenk odchodzi z Czarnych Słupsk

Jaką kwotą budżetu dysponujecie?

Na tę chwilę nie chcę operować kwotami, bo cały czas trwają rozmowy z miastem i innymi sponsorami. Próbujemy powiększyć swoje możliwości finansowe.

Pan jest czasami zaskoczony kwotami, jakie życzą sobie polscy zawodnicy?

Nie dziwię się, bo wiem, w jakiej rzeczywistości na co dzień musimy żyć i funkcjonować. Rozumiem każdego zawodnika, który chce walczyć o swoje. Choć też należy pamiętać, że pewne kwestie też temu sprzyjają, by gracze nieco windowali swoje oczekiwania finansowe. Mam na myśli m.in. przepis o Polaku na parkiecie.

Wspomniał pan o Jakubie Schenku. Wiemy, że jego już w Słupsku nie będzie.

Tak, to prawda. Agent przysłał dokumenty ws. rozwiązania kontraktu. Mogę zdradzić, że prowadziliśmy wstępne rozmowy na temat kontynuowania współpracy.

Czy Benas Griciunas wchodzi w miejsce Mikołaja Witlińskiego?

Tak. Co prawda z Mikołajem odbyliśmy - po sezonie - wstępne rozmowy, ale nie padły żadne konkrety. Uważam, że zawodnik miał u nas dwa bardzo udane sezony, zbudował swoją pozycję w Energa Basket Lidze i na pewno sobie poradzi w innym miejscu. Będę trzymał za niego kciuki.

Kolejne nazwiska to kwestia dni czy tygodni?

Sytuacja jest bardzo dynamiczna. W ciągu 2-3 dni może coś się wydarzyć, a może nastąpić spowolnienie. Nikt tego tak naprawdę nie wie.

Nadal to pana kręci czy jest już pan nieco tym zmęczony?

Tak. Lubię adrenalinę i tę nutkę niepewności i hazardu. Mam na myśli rozmowy z agentami, negocjacje, tajemnice handlowe, przesyłane sms-y i e-maile. Choć do tego całego procesu podchodzę dużo bardziej spokojniej niż w przeszłości. To na pewno kwestia zdobytego doświadczenia. Nie podpalam się, nie popadam w ekscytację. Dominuje spokój.

Porozmawiajmy na koniec o dwóch nazwiskach zagranicznych. Czy jest temat Bryce'a Alforda?

To - dla mnie - nowe nazwisko. Być może trenerzy analizowali kandydaturę tego zawodnika, ale do mnie nic takiego nie dotarło. Pewne nazwiska do mnie docierają w momencie, gdy przejdą trenerską selekcję. A to akurat nazwisko do mnie nie dotarło.

Czy Marek Klassen wróci do Czarnych? Pytam, bo portal "SuperBasket" umieścił jego nazwisko w kręgu zainteresowań słupskiego klubu. To prawda?

To była dziwna historia. Po tym artykule otrzymałem kilka sms-ów z gratulacjami. Pojawiło się też mnóstwo zapytań. Wtedy zainteresowałem się, o co w tym wszystkim chodzi. To była kompletna bzdura. Ktoś coś wymyślił i w ogóle tego nie sprawdził. Takie coś mnie strasznie irytuje. Bo do mnie można zadzwonić i zapytać. Nie uciekam od odpowiedzi i wywiadów. Znam oczekiwania finansowe Marka Klassena i mogę zapewnić, że nie jesteśmy w stanie tego spełnić.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Robert Skibniewski: King? Ego w kieszeni. Rola Polaków w Śląsku zastanawia
Michał Kolenda: To był trudny sezon
Geoffrey Groselle: Chciałbym pracować z Tabakiem
Wiśniewski: Miłoszewski MVP, Erdogan rozczarował

Komentarze (0)