"Trzeba to kończyć". Kapitan naszej kadry nie ma złudzeń

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka

Prekwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Paryżu reprezentacja Polski koszykarzy rozpoczęła od ważnej wygranej nad Węgrami (83:81). Nerwy zafundowaliśmy sobie na własne życzenie. - Musimy zobaczyć co się wydarzyło - mówi Mateusz Ponitka.

- Myślę, że to było dobre przetarcie, ale gdy mamy mecz już na wyciągnięcie ręki, to na takim poziomie trzeba to kończyć - rzucił po spotkaniu Mateusz Ponitka.

Więcej o meczu przeczytasz tutaj -->> Horror Polaków na początek walki o igrzyska. Było nerwowo!

Polacy wygrali po horrorze, a wcale tak być nie musiało. Wystarczy powiedzieć o momencie, do którego nawiązał kapitan reprezentacji Polski swoją wypowiedzią.

W trzeciej kwarcie Biało-Czerwoni prowadzili rekordowo różnicą 15 punktów przewagi, a część tą zakończyli serią 0:14 i... to rywale wychodzili na decydującą część prowadząc 60:59.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze

- Kluczowa kwarta, gdzie z +15 schodzimy do -1. Takie błędy nie powinny nam się zdarzać - powiedział wprost Ponitka dodając, że gdyby to był silniejszy rywal, nasza drużyna nie miałaby szans wyciągnąć takiego spotkania.

- Jeżeli już wypracujemy przewagę, to warto by było, żebyśmy ją dociągnęli do samego końca - zaznaczył. - Musimy to przeanalizować i zobaczyć co tam się wydarzyło.

Człowiek orkiestra

13 punktów, 10 asyst, sześć zbiórek - to linijka statystyczna Ponitki. Był jednak pewien problem - skuteczność. Kapitan wykorzystał zaledwie 2 z 10 rzutów z gry, ale... Jego obecność na parkiecie była kluczowa. Z nim "w grze" nasza drużyna była +20.

Pomimo faktu, że nie jest nominalnym rozgrywającym, to trener Igor Milicić oddał piłkę w jego ręce. Nie jest to nowość, ale w tym turnieju też niejako konieczność. W kadrze nie ma przede wszystkim A.J. Slaughtera, który był jedną z kluczowych postaci dla tej kadry. Dawał pewność, jakość i spokój. W ważnych momentach potrafił wziąć ciężar na siebie.

Nie ma też jednak z różnych względów Jakuba Schenka, Łukasz Kolendy czy Andrzeja Mazurczaka, a Łukasz Koszarek zakończył swoją sportową karierę. To na nich - oprócz Mazurczaka - stawiał Milicić odkąd objął kadrę w roli zmienników na "jedynce".

Ponitka zatem dla tej drużyny jest bezcenny i już po pierwszym spotkaniu wiadomo, że w Gliwicach raczej długo w trakcie meczów odpoczywać nie będzie.

Milicić też zdaje sobie z tego sprawę i już "wysłał" apel. - Zawodnicy z ławki muszą dać nam dodatkową energię. To była zawsze nasza najmocniejsza siła. Liczę i wierzę, że to się zmieni - przyznał na konferencji prasowej.

Fizyczność, determinacja, walka

W starciu z Węgrami Polacy mieli duży problem na tablicach - rywale zebrali aż 13 piłek w ataku. - To nie pomaga - zaznaczył Ponitka. - Rywale skakali nam po głowach - powie potem na konferencji prasowej Michał Sokołowski.

Ponitka z kolei płynnie przeszedł do kolejnego rywala Polaków, czyli Bośni i Hercegowiny. Tam pod koszem zagra m.in. Jusuf Nurkic, zawodnik Portland Trail Blazers w zawodowej lidze NBA. - Bośniacy, którzy są dużo bardziej fizyczni, będą na pewno mieli dużo więcej do powiedzenia, dlatego musimy być na to lepiej przygotowani - tłumaczy kapitan.

Bośnia i Hercegowina w niedzielę ograła Portugalię 84:75 i zebrali rywalom... 13 piłek w ataku. Siedem ofensywnych "desek" miał Luka Garza, a trzy dodał wspomniany Nurkić.

Mecz Polska - Bośnia i Hercegowina w poniedziałek 14 sierpnia, początek o godz. 20:30. Tekstowa relacja "na żywo" na WP SportoweFakty (-->> TUTAJ).

z Gliwic, Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty



Zobacz także:
"Tak nie można". Lawina komentarzy po meczu Polaków
Kolejne transfery w polskiej lidze. Jeden klub odpalił bombę!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty