Teksańczycy przerwali ostatnio pasmo osiemnastu porażek, pokonując Los Angeles Lakers 129:115. W niedzielę Spurs nie udało się jednak pozostać na właściwych torach.
Drużyna Gregga Popovicha na własnym parkiecie nie dotrzymała kroku New Orleans Pelicans. Goście wygrali już pierwszą kwartę 33:20, a ostatecznie triumfowali różnicą aż 36 punktów (146:110).
Grając na takiej skuteczności, nie mogło być inaczej. Pelicans trafili 56-proc. rzutów z gry (22/42). C.J. McCollum rzucił 29 punktów, a Brandon Ingram miał 26 oczek. To był świetny występ ekipy z Luizjany.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował
Nie można tego napisać o dyspozycji Spurs. Victor Wembanyama skompletował co prawda double-double (17 punktów, 13 zbiórek), ale niewielu zawodników zaprezentowało się w niedzielę na wysokim poziomie.
Tyczy się to też Jeremy'ego Sochana, który spędził na parkiecie 25 minut. Polak zdobył w tym czasie pięć punktów, trzy zbiórki i cztery asysty, ale trafił tylko 1 na 7 oddanych rzutów z pola i 3 na 4 wolne.
Spurs z bilansem 4-21 plasują się aktualnie na samym dole Konferencji Zachodniej.
Wynik:
San Antonio Spurs - New Orleans Pelicans 110:146 (20:33, 31:28, 27:44, 32:41)(Wembanyama 17, Champagnie 15, Osman 14, Johnson 13, Vassell 13 - McCollum 29, Ingram 26, Alvarado 16)
Czytaj także:
Co Jeremy Sochan potrafi zrobić jedną ręką? Kreatywna reklama z udziałem Polaka
GTK znów zszokowało! Kapitalny występ w Sopocie