Pierwszy bezpośredni mecz tych drużyn w tym sezonie też miał jednostronny przebieg. Thunder 14 listopada wygrali u siebie 123:87. Teraz triumfowali różnicą 26 punktów, ale na wyjeździe.
Goście już w pierwszej kwarcie zaczęli budować swoją przewagę (35:28), a po zmianie stron dobili Teksańczyków, wygrywając trzecią partię 37:24. Ostatecznie Thunder zaaplikowali Spurs aż 140 oczek.
Drużyna Marka Daigneaulta przede wszystkim była niezwykle skuteczna, trafiła bowiem 54 na 96 oddanych rzutów z pola, w tym 18 na 40 za trzy. Miała ponadto więcej zbiórek (47-38) i imponujące 35 drużynowych asyst.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie
Spurs przekonali się o sile lidera rywali. Shai Gilgeous-Alexander w zaledwie 29 minut rzucił 32 punkty i miał 10 asyst. Rezerwowy Aaron Wiggins dodał 22 oczka, trafiając 4 na 6 rzutów za trzy.
Gospodarze nie mieli w środę zbyt wielu argumentów. Victor Wembanyama skompletował double-double (24 punkty, 12 zbiórek), ale to na niewiele się zdało. Słabszy występ tym razem zaliczył idący ostatnio w górę we wszystkich aspektach Jeremy Sochan.
Polak spędził na parkiecie 24 minuty, a w tym czasie zapisał przy swoim nazwisku dwa oczka, pięć zbiórek, cztery asysty, dwie straty i trzy faule. Trafił tylko 1 na 7 oddanych prób z pola.
Spurs doznali 36. porażki w tym sezonie. Są na ostatnim, 15. miejscu w Konferencji Zachodniej.
Wynik:
San Antonio Spurs - Oklahoma City Thunder 114:140 (28:35, 24:28, 24:37, 38:40)
(Wembanyama 24, Vassell 21, Wesley 12 - Gilgeous-Alexander 32, Wiggins 22, Holmgren 17)
Zobacz także:
Przyleciał i wyleciał. Śląsk jednak ruszy na rynek transferowy
Nie brakuje zaskakujących nazwisk! Milicić ogłosił szeroką kadrę