Sochan w końcu zagrał, ale rządził kto inny. Efektowne przełamanie Polaków

PAP / Jarek Praszkiewicz / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka podczas meczu Polska - Nowa Zelandia
PAP / Jarek Praszkiewicz / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka podczas meczu Polska - Nowa Zelandia

Jeremy Sochan w końcu pojawił się na parkiecie, ale to nie on był gwiazdą wieczoru w katowickim Spodku. Reprezentacja Polski koszykarzy pokonała rywali z Nowej Zelandii 88:59, a najlepszy na boisku był Mateusz Ponitka.

W tym artykule dowiesz się o:

Po serii trzech porażek podczas przygotowań do walki o igrzyska olimpisjkie Biało-Czerwoni w końcu odpalili fajerwerki. Mateusz Ponitka potwierdził, że nawet przy obecności Jeremy'ego Sochana to jest "jego kadra".

29 punktów, sześć zbiórek i sześć asyst - to linijka naszego kapitana. Sochan? Spędził na parkiecie 18 minut. Miał siedem punktów, cztery asysty i dwie zbiórki.

Pojedynek z Nową Zelandią rozpoczął się od... problemów natury technicznej. Nie działały zegary i tablica wyników. Sytuacja taka trwała niemal do końca pierwszej połowy. Czy miała wpływ na grę zawodników? Na pewno, ale w tym zamieszaniu lepiej czuli się nasi gracze.

Ponitka napędzał grę, Michał Sokołowski trafiał trudne rzuty - Biało-Czerwoni zbudowali niemal 20-punktową przewagę, którą po przerwie - już przy działającej elektronice - kontrolowali i powiększali. 12 trójek na 57-procentowej skuteczności czy 27 asyst - to budujące.

Ponitka schodząc na ławkę minutę przed końcem był uśmiechnięty i wyraźnie zadowolony. Nie ma się czemu dziwić. Rozegrał bardzo dobre zawody, a kadra wygrała.

W sobotę (29 czerwca) Polaków czeka ostatni sprawdzian przed wylotem do Walencji. W hali ArcelorMittal Park w Sosnowcu zagrają z Filipinami (godz. 18:00).

Dodajmy, że turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Paryżu odbędzie się w dniach 2-7 lipca w hiszpańskiej Walencji. Tam rywalami Biało-Czerwonych będą Bahamy i Finlandia (w fazie grupowej) oraz ewentualnie - w półfinałach oraz finale - Hiszpania, Angola lub Liban. Na IO pojedzie tylko zwycięzca kwalifikacji.

Polska - Nowa Zelandia 88:59 (21:18, 24:12, 17:14, 26:15)

Polska: Mateusz Ponitka 29, Michał Sokołowski 17, Aleksander Balcerowski 8, Igor Milicić 8, A.J. Slaughter 7, Jeremy Sochan 7, Michał Michalak 6, Aleksander Dziewa 4, Przemysław Żołnierewicz 2, Andrzej Pluta 0, Andrzej Mazurczak 0.

Nowa Zelandia: Shea Ili 17, Sam Mennenga 12, Tom Vodanovich 10, Ruben Te Rangi 7, Flynn Cameron 5, Jordan Ngatai 2, Izayah La'Afa 0, Finn Delany 0, Corey Webster 0, Ethan Rusbatch 0, Tyrell Harrison 0,

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Anwil odkrył karty! Jest nowy trener
LeBron James i syn zagrają w jednym zespole?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!

Komentarze (3)
avatar
Janek Kowal
30.06.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
E tam. Dobrze, zagrał. Pierwszy raz od niemal pół roku. I to, że on sam chciał się dzielić piłkę było super. 
avatar
donata_81
29.06.2024
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
W ogóle nie wykorzystywali Sochana, praktycznie nie dostawał podań. Szkoda, bo Jeremiaszek zna się na rzeczy ale ambicje niektórych kolegów mogą pogrzebać wyniki kadry. 
avatar
ABC- prawdziwy
28.06.2024
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Coś jak pokonanie Suahili czy innych wysp Marshalla. Żaden wyczyn tylko trening punktowany. Nawet kopaczom czasami uda się pokonać Gibraltar