Hiszpanki do Czech przyjechały po medal, Amerykanki natomiast po tytuł mistrzyń świata. Po półfinałowym meczu pomiędzy tymi zespołami nadal jedne i drugi mają szanse na wypełnienie swoich celów. Reprezentantki USA prezentują kosmiczną koszykówkę dla rywalek. Poziom, do którego nikt nie potrafi się nawet zbliżyć, nie mówiąc już nawiązaniu jakiejkolwiek walki. Podobnie było i tym razem.
Jose Ignacio Hernandez już przed meczem z USA miał problem, gdyż nie mogła zagrać Sancho Lyttle. Środkowa doznała uraz w ćwierćfinałowym starciu z Francuzkami, a to oznaczało ogromne problemy w strefie podkoszowej dla Hiszpanek. To jednak tylko kropla w morzu problemów aktualnych brązowych medalistek mistrzostw Europy.
Amerykanki rozpoczęły spotkanie w tradycyjny dla siebie sposób, czyli od agresywnej defensywy i szybkiej grze w ataku. Już po 30 sekundach było 5:0, a po kolejnej minucie 11:1. Podopieczne Geno Auriemmy kapitalnie przenosiły piłkę z pola obrony na pole ataku, a to przynosiło kolejne łatwe punkty.
Gdy w drugiej kwarcie Hiszpanki zdołały nieco odrobić strat i zbliżyć się na 12 punktów, odpowiedź rywalek była natychmiastowa. Zza łuku trafiła Diana Taurasi, a z szybkiego ataku punkty dołożyła Sue Bird. To jednak nie był największy problem w tym momencie dla Hernandeza. W 13 minucie prawdziwy dramat rozegrał się tuż przed szkoleniowcem Hiszpanek, bo kontuzji stawu skokowego doznała Amaya Valdemoro, najlepsza koszykarka hiszpańskiej reprezentacji.
Lekko zagubione w tym momencie zawodniczki z półwyspu iberyjskiego straciły kolejnych kilka punktów i było już 44:24. Dopiero po przerwie coś zaczęło się dziać w hiszpańskim zespole. Te rozpoczęły od serii 8:1 i wydawało się, że team z Europy nie złożył broni. Okazało się, że były to tylko miłe złego początki. Sprawy w swoje ręce wzięła Taurasi z Tiną Charles i po chwili było już 73:45.
Tym fragmentem w zasadzie Amerykanki rozwiały wszelkie nadzieje Hiszpanek na nawiązanie walki w tym meczu. Podopieczne Auriemmy niepodzielnie panowały na parkiecie i robiły na nim to, na co tylko miały ochotę. Już w połowie czwartej ćwiartki USA miało na swoim koncie 100 punktów, a autorką jubileuszowego punktu była Asjha Jones. Ostatecznie wynik brzmiał 106:70 i mówi praktycznie sam za siebie, jak dużą przewagę miały koszykarki zza wielkiej wody.
Po raz kolejny trener Geno Auriemma pokazał, że siłą jego zespołu jest cały skład. W półfinale po raz kolejny zapunktowały wszystkie jego podopieczne, a najwięcej oczek na swoim koncie zapisała Tamika Catchings - 14. Warto również dodać, że najdłużej na parkiecie przebywała Lindsay Whalen, ale liczba 21 minut nie powala na kolana.
Hiszpanki walczyły do końca o jak najmniejszy wymiar kary. Dobre wrażenie pozostawiły po sobie obwodowe Marta Fernandez oraz Nuria Martinez.
Trener Hernandez ma przed sobą pracowitą noc. W niedzielę bowiem na Hiszpanię czeka pojedynek z Białorusią, którego stawką będzie brązowy medal mistrzostw świata. Na ten mecz do składu powróci Sancho Lyttle, ale pod znakiem zapytania stoi występ Valdemoro. Koszykarka co prawda jeszcze w trakcie meczu starała się truchtać, ale przy tego typu urazach może być ciężko w jutrzejszym meczu. To z pewnością byłby dramat dla tej znakomitej i doświadczonej koszykarki.
106:70
(29:16, 29:18, 29:19, 19:17)
USA: Tamika Catchings 14, Sylvia Fowles 13, Angel McCoughtry 11, Diana Taurasi 11, Swin Cash 9, Asjha Jones 9, Tina Charles 9, Maya Moore 8, Lindsay Whalen 6, Candice Dupree 6, Jayne Appel 6, Sue Bird 4
Hiszpania: Marta Fernandez 16, Nuria Martinez 12, Laia Palau 7, Alba Torrens 7, Lucila Pascua 6, Anna Montanana 4, Amaya Valdemoro 4, Laura Nicholls 4, Elisa Aguilar 3, Cindy Lima 2