Równowaga zachowana - relacja ze spotkania Rosa Radom - Asseco Prokom 2 Gdynia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Konfrontacja Rosy z rezerwami mistrzów Polski miała pokazać rzeczywistą siłę obydwu teamów. Zaprezentowały one niesamowity charakter, wysoki procent rzutów z dystansu i wyrównaną walkę na "deskach". Co więcej, mecz do ostatnich sekund trzymał w napięciu, więc ze swoich zadań reprezentanci poszczególnych stron się wywiązali.

W tym artykule dowiesz się o:

Stare porzekadło głosi, że w przyrodzie musi być zachowana równowaga. Nic więc dziwnego, że tuż przed wyjściem na rozgrzewkę, koszykarze z Gdyni podkreślali, że za porażkę na własnym parkiecie z Rosą po dogrywce, odwdzięczą im się tym samym w sobotnie popołudnie.

I chyba niewielu z fanów basketu w radomskiej hali wierzyło, że ten scenariusz może się sprawdzić. Co prawda, niemal cały czas wynik oscylował wokół remisu, ale gdy sprawy w swoje ręce w trzeciej kwarcie wziął Paweł Wiekiera, wydawało się, że "pociągnie" on Rosę do triumfu. - Sęk w tym, że gdy osiągnęliśmy ośmiopunktową przewagę, niepotrzebnie lekko się rozluźniliśmy. Zresztą nie zgodziłbym się także z kilkoma decyzjami arbitrów, które też nie pozostały bez znaczenia na dalsze wydarzenia - mówi Piotr Ignatowicz, trener Rosy.

Co by jednak nie mówić, radomianie mieli jeszcze jedną szansę na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę - w dogrywce. Tyle że o jej przebiegu gospodarze chcieliby zapewne jak najszybciej zapomnieć. Nie dość, że rozpoczęli ją od stanu 0:8, to jeszcze nie wykorzystywali sytuacji sam na sam z koszem. - Coś w nas pękło i chyba już wiedzieliśmy, że nie wygramy - tłumaczył Ignatowicz. - A może po prostu zabrakło nam zimnej krwi, w nasze poczynania wkradło się zbyt wiele prostych błędów, a swoje zrobiły także faule w ataku. Wiedzieliśmy, jak mamy zagrać w tym meczu, a jednak nie wyszło - powiedział tymczasem Hubert Radke.

Jeżeli zaś chodzi o gości, to swoje zadanie w stu procentach wykonali Grzegorz Mordzak, Marcin Malczyk i Tomasz Wojdyła. Wystarczy wspomnieć, że w sumie zdobyli 67 punktów. Swoje, niezwykle cenne trzy grosze dołożył także Tomasz Andrzejewski, który wystąpił po raz pierwszy po kontuzji. - Pokazał, że jest dla Asseco niezwykle ważnym ogniwem. Mam więc nadzieję, że jego niezbyt miłe przygody ze zdrowiem to już przeszłość - powiedział tymczasem trener gości Leszek Marzec.

Rosa Radom - Asseco Prokom 2 Gdynia 83:94 po dogrywce (14:22, 21:15, 22:19, 20:22, 6:17)

Rosa: Wiekiera 15 (2), Donigiewicz 13 (2), Kardaś 8 (1), Przybylski 4, Nikiel 2 oraz Zalewski 20 (4), Radke 18 (1), Podkowiński 2, Maj 1, Urbaniak 0.

Asseco: Mordzak 24 (3), Malczyk 22 (3), Wojdyła 21 (1), Śmigielski 10, Bach 2 oraz Andrzejewski 9, Jankowiak 6 (1), Krajniewski 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)