Adam Ziemiński: Lepszy prognostyk na przyszłość

Niezwykle cenne zwycięstwo w miniony weekend odniosła drużyna bydgoskiego Artego. Podopieczne Adama Ziemińskiego po dramatycznej końcówce wygrały w Pruszkowie z tamtejszym Matizol Liderem podnosząc mocno swoje morale i nieco dobijając rywalki. Radości po meczu nie było końca, a kolejne dobre zawody rozegrała filigranowa rozgrywająca Renee Taylor, z którą w składzie Artego jeszcze nie przegrało.

- Cieszy nas bardzo mocno wygrana na tak ciężkim terenie, jakim niewątpliwie jest Pruszków - mówi o meczu Adam Ziemiński, trener Artego Bydgoszcz. Team z miasta nad Brdą w ostatnich latach mocno rywalizował z Pruszkowem czy to w I lidze, czy już w Ford Germaz Ekstraklasie. Jeszcze nigdy wygrać się nie udało, aż do soboty. - Po raz pierwszy, odkąd prowadzę Artego, udało nam się pokonać zespół z Pruszkowa. Czekaliśmy na to cztery lata, dlatego radość jest jeszcze większa - dodaje Ziemiński.

Po słabym początku sezonu teraz bydgoszczanki wygrały swój drugi mecz z rzędu i liczą na to, że na tym się nie skończy. - Mam nadzieję, że to będzie taki dobry prognostyk na drugą część sezonu, bo aktualnie jesteśmy w dolnej części tabeli i mam nadzieję, że po tym zwycięstwie poprawi się nie tylko nasza gra i pozycja, ale i w naszym zespole będzie lepsze nastawienie do gry i meczów - komentuje Ziemiński.

Z drugiego zwycięstwa w Artego mogła cieszyć się m.in. Renee Taylor, która niedawno dołączyła do bydgoskiej drużyny i - jak na razie - przynosi jej szczęście i wygrane. W Pruszkowie na swoim koncie zapisała 11 punktów, 4 zbiórki i 3 asysty. Bohaterką meczu została jednak Agnieszka Kułaga, która w decydującym momencie zebrała piłkę pod atakowanym koszem i wykorzystała dwa rzutu wolne, które ustaliły końcowy wynik meczu.

- Udało nam się. Mecz był bardzo nerwowy i taki szarpany - ocenia szkoleniowiec bydgoskiej drużyny. - Cieszy mnie również to, że przegrywaliśmy to spotkanie dosyć wysoko, bo było już nawet 11 punktów przewagi gospodyń i udało nam się wrócić do gry. W końcówce zachowaliśmy zimną krew i wygraliśmy. Słowa uznania dla wszystkich dziewczyn które były na parkiecie, bo walczyły niesamowicie. Widowisko koszykarsko nie było na najwyższym poziomie, ale jeżeli chodzi o emocje, to obserwatorom przyniosło ono dużo wrażeń.

Dla pruszkowskiego zespołu spełnił się zatem niemal najczarniejszy sen, bowiem atmosfera w zespole nie jest wesoła po całej serii porażek z pretendentami do najwyższych lokat w ligowej tabeli. Ziemiński zwrócił jednak też uwagę na to, że rywal nie dysponował pełnym składem. - Udało nam się wykorzystać również osłabienie drużyny z Pruszkowa, bowiem trener Koniecki nie miał tutaj dwóch podstawowych zawodniczek, a to duża wyrwa w składzie - zakończył. Mowa oczywiście o absencji Laurie Koehn oraz Alicji Bednarek, które sobotnie spotkanie oglądały z boku. Koehn nadal przechodzi rehabilitację, natomiast u Bednarek po raz kolejny pojawił się problem "pechowej" stopy, z którą zawodniczka miała już problemy w poprzednim sezonie.

Komentarze (0)