Rosa wyraźnie zdominowała gospodarzy w sobotnim meczu. Przez cały czas kontrolowała przebieg boiskowych wydarzeń, a na jej wygraną niebanalny wpływ miała 55-procentowa skuteczność rzutów z dystansu. Rywale nie potrafili zrewanżować się tym samym. - Trójki nie zawsze wpadają. Jeśli tak się dzieje, to trzeba szukać innych rozwiązań. My zaczęliśmy to robić dopiero w II połowie, kiedy było już troszeczkę za późno - uważa Michał Sikora.
Start miał olbrzymią szansę na awans na 9. pozycję w tabeli, która w ostatecznym rozrachunku zagwarantuje utrzymanie w I lidze. Lublinianie jednak wciąż są w grupie pościgowej i nie zamierzają składać broni. - Sytuacja się skomplikowała. Zostało 11 kolejek do końca, więc walczymy dalej. Przecież się nie poddamy. Chcemy nadal walczyć o ósemkę. A jak nie, to przynajmniej o 9. miejsce, które daje spokój - przekonuje 32-letni koszykarz.
Pięta achillesowa lubelskiego zespołu to postawa w meczach wyjazdowych. Jak dotąd Start ani jednego starcia nie rozstrzygnął na swoją korzyść. Właśnie ten element może zadecydować na finiszu sezonu zasadniczego. - W sobotę przegraliśmy dopiero trzeci mecz u siebie, a na wyjeździe nie wygraliśmy żadnego. Jeżeli zwyciężylibyśmy w dwóch-trzech spotkaniach wyjazdowych, to mielibyśmy bilans 50 procent i wtedy może byłaby większa szansa na tę ósemkę - analizuje kapitan Startu.