Goście zaprezentowali się z najlepszej strony w pierwszej kwarcie. Zwyciężyli w niej aż 21:9 i wydawało się, że zdeklasują przeciwnika. Wyraźnie jednak spuścili z tonu i nie potrafili już powrócić na właściwe tory, choć udało im się zmniejszyć 14-punktowe prowadzenie rywali. - Wydaje mi się, że ten mecz był spokojnie do wygrania. Zadecydowała druga kwarta. Całkowicie ją przespaliśmy. Zespół z Lublina stanął strefą i w pewnym momencie zgłupieliśmy. W drugiej połowie nie potrafiliśmy przełamać Startu. Myślę, że gdybyśmy wyszli na prowadzenie, to już nie oddalibyśmy tego zwycięstwa. Gramy do trzech wygranych, więc jedno spotkanie na razie nie robi różnicy - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl analizuje Marcin Salamonik.
Przez cały mecz impulsywnie na decyzje sędziów reagował Dusan Radović. W trzeciej kwarcie został ukarany przewinieniem technicznym, co skrzętnie wykorzystali gospodarze, by udokumentować swoją przewagę. Czy to zdarzenie wpłynęło na jego podopiecznych? - Trener ma taki charakter, zdenerwował się. Niech osoby postronne wypowiedzą się czy nadawało się to na faul techniczny. Mimo że zrobiło się z tego ponad 10 punktów straty, to doszliśmy rywali na 2 punkty. Myślę, że nie miało to dużego wpływu na wynik - przekonuje 29-letni koszykarz.
Były zawodnik ŁKS Łódź tradycyjnie należał do najjaśniejszych punktów w krośnieńskiej drużynie. Rozegrał on pełne 40 minut i zdobył 20 punktów, do których dołożył 12 zbiórek. Wierzy on, że zespół podniesie się po porażce i odniesie zwycięstwo, które pozwoli zakończyć walkę w play out przed własną publicznością. - Przyjechaliśmy po dwa zwycięstwa. Już wiemy, że nie uda nam się tego dokonać. W niedzielę musimy zrobić wszystko, żeby wyrównać. Przy 0:2 to będzie już naprawdę ciężka sytuacja. Trzeba być skoncentrowanym przez cały czas. Ani przez chwilę nie można się rozkojarzyć. 40 minut koncentracji jest kluczem do zwycięstwa - uważa Salamonik.
Marcin Salamonik: Nie można się rozkojarzyć
Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno nieudanie zainaugurowały walkę o utrzymanie w I lidze. Pomimo porażki w Lublinie z Wikaną Startem 70:75 wciąż mają szansę na zakończenie tej rywalizacji na własnym parkiecie.